sobota, 20 sierpnia 2011

Nasza wojna

"Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich." (Ef 6,12)
Z kim lub z czym walczymy? Ze sobą? Z innymi ludźmi? Z Bogiem czy z Szatanem? Jeśli przyjmiemy Jezusa za swojego Pana, walka nasza jest walką z ciałem, światem i z szatanem. Celem jest: czystość, ubóstwo i posłuszeństwo. Oczywiście rozumiane właściwie w każdym powołaniu. Czystość zakonnika jest inną czystością niż ojca rodziny, tak samo jest z ubóstwem i posłuszeństwem. Są to jednak podstawowe ogólne cele naszych zmagań z których wypływają cele szczegółowe. Posłuszeństwo chrześcijanina to walka o naukę Kościoła. Ubóstwo, to nie wyzbycie się wszystkich rzeczy, ale ograniczanie się do niezbędnego minimum, aby świat rzeczy nie przesłaniał świata ducha.
Człowiek przez całe swoje życie prowadzi dwie wojny: wewnętrzną – we własnym sercu i zewnętrzną – o serca innych. Serce to właściwy front walki, a to co widzimy w świecie materialnym jest jedynie tego konsekwencją.
Wojna wewnętrzna
"Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać." (Mk 3,24-25)
Serce, dusza to tereny działania wroga. Każdy mały grzech jest jak przejęcie akcji przez Złego. Jeśli będziemy tak trwać w tych grzeszkach, to przyjdzie dzień, w którym utracimy pakiet kontrolny naszej duszy na rzecz Złego i staniemy się jego niewolnikami. Osoba, która chce zmienić świat na lepsze nie zmieniając siebie żyje iluzją, bo zaczyna od zwalczania skutków a nie przyczyn. Walka wewnętrzna to konsekwencja wpuszczenia Złego do własnej duszy, grzechu pierworodnego.
Wojna zewnętrzna
Wojna o serca innych. Kto wygrywa wojnę wewnętrzną już jest zwycięzcą w tej drugiej. Prawdziwym świadkiem Jezusa jest ten, który wygrał z samym sobą i stał się nowym człowiekiem. Ludzi porywa prawda, autentyczność, zgodność życia z głoszonymi poglądami. Dlatego męczennicy są zasiewem nowych pól Kościoła, które przynoszą najwyższe plony.
Oręż
"Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże" (Ef 6,13-17)
Pas prawdy, który podtrzymuje zbroje jest niezbędny w walce. Bez niego Boży wojownik się nie ostanie. Bez prawdy, grunt zaczyna się zapadać. Ruchome piaski relatywizmu wciągają dusze, które sięgnąwszy po owoc poznania dobra i zła, chcą decydować co jest dobre a co złe. Te dusze czczą bożki, które im sprzyjają i które są ich orężem. Jest nim bożek nauki, który nie prowadzi do prawdy, ale do potwierdzenia własnych ideologii (np. naukowy ateizm). Jest nim bożek władzy sądowniczej, która już nie ogranicza się do rozstrzygania winy, ale do kreowania moralności (np. prawne przyzwolenie na aborcje). Jest nim bożek nowomowy, którego celem jest zaciemnianie rzeczywistości. (np. dziecko nazywane tkanką płodową). Są to synonimy „prawdy”, która służy własnym interesom.
Pancerz sprawiedliwości chroni duszę przed zatraceniem się we własnych czynach. Bóg jest doskonale sprawiedliwy. Bez tego nie mógłby być miłosierny. Miłosierdzie bez sprawiedliwości to zakłamanie, jest raczej przyzwoleniem na swawolę. Starotestamentowa zasada „oko za oko, ząb za ząb” nie została zniesiona przez Jezusa. "Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić" (Mt 5,17). Trzeba uznać najpierw winę, żeby móc przebaczyć. Trzeba uznać, że zasługujemy na śmierć żeby dostrzec prawdziwą wartość śmierci Jezusa za nas. „Oko za oko” to dla nas wyrok śmierci, który zapłacił Jezus. Orężem Złego jest zasada pseudotolerancji, liberalnie lekkie wyroki za poważne przestępstwa w imię źle pojętego humanizmu. (przykład: wyrok jaki grozi Breivikowi).
Obuwie gotowości głoszenia dobrej nowiny, to obowiązek ucznia Jezusa do szerzenia Królestwa Bożego. "Lecz Piotr i Jan odpowiedzieli: "Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga? Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli"." (Dz 4,19-20) Orężem Złego jest wmówienie nam, że wiara to prywatna sprawa każdego człowieka i miejsce na nią jest tylko w kościele. To prawo zakazujące tzw. „mowy nienawiści”, którą jest stwierdzenie, że homoseksualizm jest grzechem. Ale ponad prawem ludzkim jest Prawo Boże. My nie możemy przestać głosić nauki Jezusa nawet za cenę więzienia i śmierci, bo przestalibyśmy być Jego uczniami. "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle." (Mt 10,28)
Tarcza wiary, czyni nas niepokonanym przeciwnikiem. Mocna wiara gasi wszelkie pociski Złego. Wiara to nie naiwne wierzenia w jakieś mity czy legendy, jak chcieliby to przedstawiać wojujący ateiści. Wiara to krok w ciemność, w obietnicę, której fundament jest bardzo silny. Fundamentem jest Jezus, którego istnienia, życia, nauk, pism o Nim nie da się podważyć ani naukowo ani filozoficznie. O prawdziwości świadczą owoce, które trwają już 2000 lat. Orężem Złego jest zrównanie wszelkich religii z bajkami i mitami oraz ośmieszanie ich nazywając zabobonami.
Hełm zbawienia, czyni nas nieustraszonymi. Zbawienie jakie obiecuje nam Jezus jest konsekwencją wykupienia nas z grzechu i śmierci. Zbawienie prowadzi nas najpierw przez śmierć fizyczną, jako jedyną prawdziwą doświadczalnie rzecz na tym świecie (odnośnie przyszłości człowieka). Prawdziwe życie wymaga prawdziwej śmierci. Orężem Złego jest złudzenie własnej nieśmiertelności. Dążenie do bogactw i sławy, których nie zabierzemy ze sobą. Innym orężem jest używanie życia na maksa, tak jakby piekła nie było, bo skoro już się żyje to trzeba wykorzystać okazję. Hełm zbawienia chroni nas przed tymi iluzjami. Przed korzystaniem z życia na zasadzie „róbta co chceta”. Bo jeśli damy przyzwolenie na takie życie, skoro piekła nie ma, to co nas powstrzyma przed najpoważniejszymi czynami: zabójstwem, kradzieżą, gwałtem?
Miecz Ducha, to Słowo Boże. To broń, którą atakujemy Złego. Jest to potężne narzędzie, przed którym nie ostoi się żaden demon, jeśli to Słowo będzie w myślach, na ustach i w sercu. Orężem Złego jest ośmieszenie Pisma Świętego, wyszukiwanie pozornych sprzeczności i niezgodności z nauką. Pismo św. nie jest ani podręcznikiem fizyki, ani historii i należy je odczytywać w duchu epoki, w której było spisywane. Przeciwnicy próbują wyolbrzymić krwawe opisy historyczne wyjmując je z kontekstu, zmienić interpretacje lub wykreślić niewygodne zapisy (np. homoseksualizm jako grzech). A w najprymitywniejszych sposobach drzeć Biblię na oczach innych.
Ktoś powie: „mnie to wszystko nie interesuje, jestem ateistą, uczciwym człowiekiem, żyję sobie spokojnie, zarabiam, płacę podatki i z niczym nie chcę walczyć”. Niech odpowie sobie na pytanie z czego bierze się jego uczciwość? Gdzie jest ta skała, której się trzyma? W przeciwnym wypadku słowo uczciwość zacznie nabierać coraz innych barw w każdym następnym liberalnym pokoleniu. Tylko Bóg daje prawdziwe i stałe zaczepienie od którego możemy budować moralność. Wszystko inne to ruchome piaski. Przerabialiśmy już „dobrodziejstwa” komunizmu, możemy obserwować inne „dobrodziejstwa” liberalizmu zachodniego. Wszystko to przemija jak fale na wodzie, a Kościół wciąż trwa, bo ma prawdziwe oparcie.
"Zaczynacie dzisiaj walkę przeciw wrogom waszym, niech trwoga przed nimi was nie ogarnia! Niech serce wam nie drży! Nie bójcie się, nie lękajcie się! Gdyż z wami wyrusza Pan, Bóg wasz, by walczyć przeciw wrogom waszym i dać wam zwycięstwo" (Pwt 20,3-4)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz