środa, 22 maja 2013

Struktura dla Ducha



Struktura dla Ducha.

„Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha.” (J 3, 8)

Życie w Duchu Świętym to wolność. Nasza wolność ma jednak ograniczenie przestrzeni i czasu oraz słabości naszego ciała. Chociaż dla Boga nic nie jest niemożliwe i może nam uczynić co tylko zechce, to jednak my sami możemy działać w ramach praw tego świata.

Struktura dla Ducha brzmi jak pojemnik do łapania wiatru. Jednak z uwagi na człowieka i jego miejsce na ziemi, Jezus założył widzialny Kościół, w którym jesteśmy żywymi kamieniami.
Fundamentalne pytania najczęściej słyszane z ust młodych ludzi to: Wierzę w Boga. Po co mi pośrednictwo Kościoła? Po co mi ksiądz do spowiedzi? Bóg przecież widzi moje grzechy. Po co mi Msza św. skoro Bóg jest wszędzie? Mogę iść pomodlić się do lasu. Po co mi jakieś struktury ziemskie? Przecież Bóg jest duchem.

Przytoczę pewną niedoskonałą analogię:
Pewien człowiek zachorował na groźną chorobę. Jego stan pogarszał się z dnia na dzień aż do zagrożenia życia. W końcu nie wiedząc, co ma dalej robić poprosił swojego przyjaciela o pomoc. Przyjaciel widząc jego stan od razu zadzwonił po pogotowie. Zanim jednak pogotowie przyjechało, chorego odwiedził inny znajomy, który interesował się medycyną naturalną, ziołolecznictwem i zdrowym odżywianiem. Namówił on chorego, żeby zaczął się leczyć ziołami, gdyż natura, z której pochodzi również organizm ludzki, sama wykształciła wszelkie środki potrzebne do wyzdrowienia. I oto chory stanął przed dylematem: Jechać do szpitala, gdzie istnieje cała struktura do ratowania życia i leczenia, które daje nam nauka czy iść do lasu z nadzieją, że znajdzie odpowiednie zioło.
Przenieśmy teraz analogię na życie duchowe człowieka:
Pewien człowiek Adam bardzo zachorował. Jego choroba miała charakter duchowy tj. złamanie Bożego zakazu i popadnięcie w grzech pierworodny. Co więcej choroba ta przenosiła się na jego potomstwo, gdyż pociągnęła za sobą zranienie całej natury ludzkiej. Jemu, jego żonie Ewie i wszelkiemu potomstwo groziła śmierć duchowa. I oto po wiekach pojawia się lekarz doskonały – Jezus. Niestety lek na tą chorobę kosztował Go życie. Jednak zanim umarł pozostawił nam całą strukturę zbawienia – Kościół. W nim możemy zostać uratowani. Nie musimy chodzić po lasach i szukać Boga, gdyż w kościele mamy materialnie istniejącego Boga – Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Nie musimy martwić się własnymi grzechami, gdyż możemy je powierzyć kapłanowi, który w Imię Jezusa nam je odpuści. Kościół powstał nie dla Boga, ale dla człowieka. Dla Boga nie ma nic nie możliwego, ale człowiek potrzebuje struktury dla swojego zbawienia: Kościoła, chrztu i innych sakramentów oraz wspólnoty w wierze dla wzrastania w duchu.
Znajomy chorego z naszej analogii nie wziął pod uwagę, że oprócz natury i jej substancji leczniczych w ziołach istnieje również nauka, która też pochodzi od natury i udoskonala to co jest w naturze w jednym celu – ratowania życia i zdrowia. Tak samo Bóg, który stworzył świat jest wszędzie i w lasach i w domach, ale też Bóg Jezus przyszedł konkretnie w jedno miejsce i przychodzi nadal z konkretną propozycją zbawienia. Szukanie Boga w lesie byłoby na podobnej zasadzie jak w sytuacji, gdy odwiedza nas ukochana osoba, a my zamiast spędzić z nią czas, idziemy do lasu twierdząc, że ukochana tam jest w naszych myślach lub w listach od niej, które nosimy ze sobą i czytamy.

Wspólnoty wiary są przestrzeniami wolności w ramach struktury Kościoła. Jednak przekroczenie struktur hierarchii kościelnej nie jest żadną wolnością tylko zniewoleniem, zaparciem się Jezusa, który powierzył misję Apostołom a następnie poprzez sukcesję biskupom i kapłanom. Bardzo często wolność mylona jest z porzuceniem wszelkich zasad ograniczeń i struktur. Człowiek nigdy nie będzie doskonale wolny, gdyż ogranicza go właśnie fizyka. Nikt nie skoczy z dziesiątego piętra, żeby poczuć się wolnym. Nikt też nie rezygnuje z ograniczeń np. miejsca w przedziale w pociągu osobowym, żeby poczuć się wolnym i iść na pieszo 200 kilometrów. Nikt nie porzuca zasad w imię wolności jadąc autem i nie stosując się do przepisów. Jego tzw. wolność a w rzeczywistości swawola może zakończyć się wypadkiem i rzeczywiste pragnienie, którym było dotarcie w określone miejsce pozostanie w sferze marzeń i prawdziwie ograniczyć rzeczywistą wolność.

Prawdziwą wolność można doświadczyć w ramach pewnych struktur, które służą człowiekowi a nie ograniczają. Drugą skrajnością jest zastąpienie przestrzeni wolności przerostem formy nad treścią, a więc strukturami, które nie służą i nie ułatwiają realizacji wolności tylko są sztuką dla sztuki lub co gorsza narzędziem w czyimś ręku w celu ograniczenia wolności innych. We wspólnotach kościelnych mogą to być narzucone wszystkim formy modlitwy, które ujednolicają całe spotkanie modlitewne. Nie ma tu ani przestrzeni dla działania Ducha Świętego ani dla własnej inicjatywy i pomysłów. Życie duchowe człowieka może rosnąć tylko we wspólnocie, w której spotykają się ludzie wolni mający możliwość ubogacenia innych swoim życiem. A gdy wszyscy są zredukowani do jednej wizji prowadzenia grupy, to wszyscy zamiast ubogacać się ubożeją, bo ani nie mogą rozwijać własnej duchowości ani poznawać duchowości innych osób ani też w końcu otrzymywać darów Ducha Świętego.

Po powyższej refleksji można zadać sobie trzy pytania:
1. Czy mój przewodnik duchowy jest dla mnie rzeczywistym autorytetem?
Czy jest kimś komu mogę zaufać? Tylko w zaufaniu można się poddać radom, które nie zawsze nam się mogą podobać na różnych etapach naszego rozwoju duchowego. Przewodnik, który świadczy swoim życiem, owocami jakie przynosi, może być takim autorytetem.
2. Czy formacja chrześcijańska, w której uczestniczę prowadzi do rozwoju w Chrystusie czy też zamyka mnie w ramach pewnych ustalonych wcześniej norm i zasad postępowania?
Czy twoja wspólnota rozwija się? Czy wzrasta niekoniecznie ilościowo, ale przede wszystkim w rozwoju duchowym? Są to subiektywne oceny, ale tu również po owocach można poznać. Taka wspólnota będzie promieniowała życiem i miłością i będą do niej garnęli się inni. Będziemy w niej czuć ducha wolności.
3. Jak rozumiem stwierdzenie „chodzić w Duchu”?
Odpowiedź na to pytanie jest indywidualną odpowiedzią każdej osoby. Do kogo przyjdzie Duch Święty, ten z pewnością będzie znał odpowiedź.

(tekst inspirowany książką: Życie z Ducha Świętego jest lepsze - o. Bogdan Kocańda OFMConv - rozdział 6)