wtorek, 26 kwietnia 2016

Miłosierdzie – największy przymiot Boga


„O, jak wielkie jest Miłosierdzie Pańskie, ponad wszystkie przymioty Jego; miłosierdzie jest największym przymiotem Boga, wszystko co mnie otacza, o tym mi mówi.” (Dzienniczek s. Faustyny 611)
Papież Franciszek ustanowił w całym Kościele katolickim Nadzwyczajny Rok Miłosierdzia. Jego obchody rozpoczęły się 8 grudnia 2015 roku, a zakończą 20 listopada 2016 roku. Jest to szczególny czas darowany wiernym, którzy zagubili się na drogach życia, aby na nowo odkrywając Miłosiernego Boga mogli do Niego powrócić. Jest to też czas refleksji dla wszystkich nad własnym życiem, nad własnym miłosierdziem wobec innych. Nawrócenie bowiem to pierwszy krok. Drugim jest przebaczenie drugiemu człowiekowi i okazanie mu miłosierdzia jak uczy Pismo św.:
„Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7)
Czy jednak dobrze rozumiemy sens Bożego Miłosierdzia? Tam gdzie nie byłoby grzechu, nie potrzebne byłoby również miłosierdzie. Jest ono odpowiedzią miłości Boga na grzech. A skoro jest grzech, musi być też i sprawiedliwy osąd, bowiem innym przymiotem Boga jest też sprawiedliwość. Ona prowadzi nas do stanięcia w prawdzie o własnej grzeszności i daje punkt wyjścia do przyjęcia miłosierdzia od Pana. Bez prawdy miłosierdzie nie miałoby punktu odniesienia i stałoby się zwykłą pobłażliwością i zgodą na dalszą samowolę.
Sprawiedliwość w zderzeniu z miłością prowadzi do miłosierdzia, którego cena jest ogromna - męka i śmierć Pana Jezusa na krzyżu:
„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.” (J 3, 16)
Czyż zatem możemy mówić, że odpuszczenie grzechów jest dla Boga jak pstryknięcie palcem? Każdy grzech ma swoją cenę, a każde jego odpuszczenie – zapłatę, której walutą jest ofiara.
„…rzekłam do Pana: o Trójco Przenajświętsza, mieszkająca w sercu moim, proszę Cię, daj łaskę nawrócenia tylu duszom, ile dziś ściegów zrobię tym szydełkiem. Wtem usłyszałam w duszy te słowa: - córko Moja, za wielkie są żądania twoje. Jezu, przecież Tobie jest łatwiej dać wiele niż mało, - Tak jest, łatwiej Mi jest dać duszy wiele niż mało, ale każde nawrócenie grzesznej duszy wymaga ofiary.” (Dzienniczek s. Faustyny 961)
Podobnie jest z małym dzieckiem, które stłukło szybę w oknie. Kochający ojciec od razu przebacza swojemu dziecku, ale zapłata za szybę przez to nie znika. Musi ją ponieść z własnej kieszeni. Czyż zatem dziecko, które kocha swego ojca i które zrozumiało swój błąd i to co on za sobą pociąga, będzie dalej chciało tłuc szyby? Z pewnością nie, a jednak są wierni, którzy odkładają w czasie sakrament spowiedzi z myślą, że jeszcze trochę nagrzeszą i dopiero wtedy się nawrócą. Wiadomo, że jest to grzech przeciwko Duchowi Świętemu oznaczający nadużycie miłosierdzia, a przede wszystkim jest brakiem miłości i kalkulacją.
To właśnie świadomość krwawej ofiary Pana, nie dawała spokoju świętym, którzy pokutowali i zadawali sobie różne cierpienia (noszenie włosienic, metalowych pasów, biczowanie się, ścisłe posty). Niektórzy tak jednoczyli się z cierpiącym Panem, że doznawali stygmatów. Współczesny świat tego nie rozumie, ponieważ chciałby widzieć miłosierdzie bez prawdy, bez ofiary i bez nawrócenia (np. postulat przyjmowania Komunii Św. przez rozwodników w ponownych związkach).
Trwa walka duchowa. To co obserwujemy w świecie jest tylko skutkiem niewidzialnej walki toczącej się wewnątrz naszych sumień. Nas wierzących diabeł nie kusi bezpośrednio do złego, bo wie, że należymy do Pana i Jego słuchamy. Kusi nas złem zadawanym nam przez nieprzyjaciół, a właściwie naszą reakcją na to zło. Czy odpowiemy adekwatnie na krzywdę (oko za oko, ząb za ząb), czy jednak zatrzymamy zło na sobie oddając krzywdziciela osądowi Boga i Jego miłosierdziu? Musimy pamiętać, że sami pochodzimy z tego świata i sami potrzebujemy miłosierdzia:
„I wy byliście umarłymi na skutek waszych występków i grzechów, w których żyliście niegdyś według doczesnego sposobu tego świata, według sposobu Władcy mocarstwa powietrza, to jest ducha, który działa teraz w synach buntu. Pośród nich także my wszyscy niegdyś postępowaliśmy według żądz naszego ciała, spełniając zachcianki ciała i myśli zdrożnych. I byliśmy potomstwem z natury zasługującym na gniew, jak i wszyscy inni. A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni.” (Ef 2,1-5)
Dlatego bądźmy wobec innych jak nasz Pan:
„Pan jest dobry dla wszystkich i Jego miłosierdzie ogarnia wszystkie Jego dzieła.” (Ps 145,9)
Największym miłosierdziem wobec bliźniego jest uratowanie go od wiecznego potępienia. Naszym zadaniem jest tu przyprowadzanie dusz do Boga poprzez głoszenie Jego miłosierdzia. Sam Jezus nas do tego wzywa:
„Powiedz, że Miłosierdzie jest największym przymiotem Boga. Wszystkie dzieła rąk Moich są ukoronowane miłosierdziem.” (Dzienniczek s. Faustyny 301)

czwartek, 30 października 2014

Cnoty teologiczne na drodze nocy ciemnej.

Droga człowieka do zjednoczenia się z Bogiem prowadzi przez ogołocenie trzech władz duszy: rozumu, pamięci i woli. Jest to wejście w noc czynną, czyli zależną od człowieka. Dusza sama podejmuje decyzję o odrzuceniu wstrzymujących ją mocy. Osiąga to poprzez nabycie cnót teologicznych: wiary nadziei i miłości.

Wiara:
W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.” (Łk 10,21)
Cnota wiary wymaga ogołocenia rozumu z naturalnego myślenia. Rozum jest darem Boga i podstawą w zrozumieniu Bożych spraw, jednak na etapie wchodzenia w noc oczyszczającą na nic staje się rozumowanie spraw nie do ogarnięcia ludzkim umysłem. Rozum staje się zawadą i prowadzi na bezdroża pychy, wywyższania własnej inteligencji, racjonalizowania i układania ideologicznych konstrukcji. Pycha jak wiemy pochodzi od Szatana. Dusza otrzymuje szatę wewnętrzną koloru białego, która chroni ją przed Szatanem.
Wiara bowiem jest jakby szatą wewnętrzną o tak jaśniejącej białości, że uchodzi wzroku wszelkiego umysłu. Jeśli więc dusza przyodziana jest wiarą, nie widzi jej ani nie dosięga szatan, by jej przeszkadzać. Wiara chroni ją przed szatanem, zaciekłym nieprzyjacielem, bardziej niż wszystkie inne cnoty.” (Noc ciemna r.21,3)

Nadzieja:
Oto jak oczy sług są zwrócone na ręce ich panów i jak oczy służącej na ręce jej pani, tak oczy nasze ku Panu, Bogu naszemu, dopóki się nie zmiłuje nad nami.” (Ps 123,2)
Cnota nadziei wymaga ogołocenia pamięci od ziemskich oczekiwań. Całe jej doświadczenie, to co przeżyła skłania ją do pokładania nadziei w planach, w próbach zabezpieczenia się, własnych pomysłach. Pamięć staje się wtedy blokadą w realizacji planów Bożych. Prowadzi na bezdroża władzy, mamony, i innych pragnień, zwanych ogólnie światem. Przed światem chroni duszę szata koloru zielonego.
Zieleń bowiem nadziei, trwającej w Bogu, dodaje duszy takich sił wielkoduszności i podniesienia jej ku rzeczom wiecznym, że w porównaniu z tym, czego oczekuje, wszystek świat wydaje się jej bez krasy i piękna, martwy i bez żadnej wartości, jak to zresztą jest rzeczywiście. W tej nadziei dusza odrzuca wszystkie suknie i szaty świata, odrywa od nich swe serce, niczego się od nich nie spodziewa i nie pragnie, a żyje jedynie nadzieją życia wiecznego. Skoro zaś ma serce tak wysoko podniesione i oddalone od świata, świat ten nie tylko nie może jej pociągać czy skrępować, lecz nawet nie może jej dostrzec.” (Noc ciemna r.21,6)

Miłość:
Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała.” (1J 4,12)
Cnota miłości wymaga ogołocenia woli. Liczy się nie to co my chcemy, ale co chce Bóg. Jest nią służenie bliźnim. Miłość to dobro, które chcemy dla miłowanej osoby. Nasza ziemska miłość jest skażona pożądliwością, własną wizją dobra oferowanego drugiej osobie. Nie chcemy służyć, ani dawać siebie. Chcemy brać, używać, decydować, co nie jest miłością lecz miłością własną. Taka miłość musi być oczyszczona, aby nie kierował nami trzeci wróg jakim jest ciało. Przed ciałem, chroni duszę zewnętrzna szata koloru czerwonego.
Przez tę liberię miłości nie tylko zyskuje dusza więcej miłości u Umiłowanego, nie tylko chroni się i zabezpiecza przed trzecim nieprzyjacielem, jakim jest ciało (gdzie bowiem jest prawdziwa miłość Boga, tam nie ma miłości własnej ani swoich spraw), lecz również umacnia inne cnoty dając im wzrost i siłę, by strzegły duszy. Obdarza duszę również łaską i darami, by mogła podobać się Umiłowanemu, bez miłości bowiem żadna cnota nie jest miła Bogu. I to jest właśnie owa purpura, o której jest mowa w Pieśni nad pieśniami, że na niej Bóg spoczywa (3, 10).” (Noc ciemna r.21,10)

Wejście w noc czynną jest początkiem drogi na górę Karmel na której szczycie przebywa sama tylko cześć i chwała Boża. Najkrótszą drogą ale i najtrudniejszą (najbardziej stromą) jest ścieżka ducha doskonałego, polegająca na wyrzeczeniu się wszystkiego. Niech przestrogą będą tu wyznania dusz kroczących ścieżkami prowadzącymi donikąd:
Ścieszka ducha błędnego dóbr ziemskich: „im więcej ich szukałem, tym mniej ich znalazłem”. Ścieszka ducha niedoskonałego dóbr niebieskich: „im więcej pragnąłem ich mieć, tym mniej ich dostąpiłem”.
W takim ogołoceniu duch znajdzie swój pokój i odpocznienie; ponieważ nie ubiega się za niczym, nic go nie będzie męczyło w drodze wzwyż i nic nie będzie pociągało w dół, albowiem będzie w samym środku swej pokory.” (Z rysunku Góra doskonałości wykonanego przez św. Jana od Krzyża)

Gdy Bóg zastanie duszę w takim ogołoceniu wprowadzi ją w noc bierną, przez którą już Sam ją poprowadzi, a dusza nie mając pocieszenia i oparcia w niczym innym nad Boga będzie trwać w cierpieniu ale i w ufności w oczekiwaniu na świt.

wtorek, 17 czerwca 2014

JABŁKO W RĘKU ADAMA 2014 - Inicjacja mężczyzny – dwie walki



JABŁKO W RĘKU ADAMA 2014 - Inicjacja mężczyzny – dwie walki

Gotowość na inicjację:
            Inicjacją mężczyzny jest stoczenie walki. Jest on gotów dopiero wtedy, gdy osiąga dojrzałość. Czym jest dojrzałość? Dzieci i młodzieńcy kierują się filozofią przyjemności. W swoich wyborach podążają za tym co przyjemne. Niektórzy nawet w życiu dorosłym nie zmieniają tej filozofii, a jedynie obiekty pożądań. Dojrzałość rodzi się w momencie, gdy filozofia przyjemności zostaje zastąpiona filozofią czynienia rzeczy właściwych.

Walka pierwsza – wróg zewnętrzny (Dawid i Goliat)
 „I oto, gdy wstał Filistyn, szedł i zbliżał się coraz bardziej ku Dawidowi, Dawid również pobiegł szybko na pole walki naprzeciw Filistyna. Potem sięgnął Dawid do torby pasterskiej i wyjąwszy z niej kamień, wypuścił go z procy, trafiając Filistyna w czoło, tak że kamień utkwił w czole i Filistyn upadł twarzą na ziemię. Tak to Dawid odniósł zwycięstwo nad Filistynem procą i kamieniem; trafił Filistyna i zabił go, nie mając w ręku miecza.” (1 Sm 17,48-50)
            Każdy w życiu powinien stanąć do walki o jakąś słuszną sprawę, mieć swoje Westerplatte jak mówił Jan Paweł II. Jest to walka przełomowa o sprawy najbardziej fundamentalne, gdyż o inne nie warto stawać do boju.
            Inicjacja mężczyzny to przekraczanie samego siebie, stanięcie oko w oko z wrogiem silniejszym, tak jak Dawid stanął przed Filistynem Goliatem. W każdym czasie są rzeczy wymagające takiej postawy (w dzisiejszych czasach np. walka o ochronę nienarodzonych dzieci – sprawa fundamentalna, w której wróg jest silniejszy).
            Walka z wrogiem silniejszym nie oznacza rzucania się z motyką na słońce. Musimy mieć świadomość własnej siły tak jak był tego świadomy Dawid:
„Saul odpowiedział Dawidowi: "To niemożliwe, byś stawił czoło temu Filistynowi i walczył z nim. Ty jesteś jeszcze chłopcem, a on wojownikiem od młodości". Odrzekł Dawid Saulowi: "Kiedy sługa twój pasał owce u swojego ojca, a przyszedł lew lub niedźwiedź i porwał owcę ze stada, wtedy biegłem za nim, uderzałem na niego i wyrywałem mu ją z paszczęki, a kiedy on na mnie napadał, chwytałem go za szczękę, biłem i uśmiercałem. Sługa twój kładł trupem lwy i niedźwiedzie, nieobrzezany Filistyn będzie jak jeden z nich, gdyż urągał wojskom Boga żywego".” (1 Sm 17,33-36)
Naszą siłą jest świadomość bycia dzieckiem Boga, który o nas się troszczy, świadomość słusznej sprawy zgodnej z Jego wolą oraz świadomość ostatecznej wygranej, którą nam zapewnił Jezus w swojej ofierze. Jednak warto na wzór Dawida uczestniczyć wcześniej w mniejszych walkach, aby każda z nich przygotowywała nas na tą jedną największą.

Walka druga – wróg wewnętrzny (Dawid i Saul)
„Ludzie Dawida rzekli do niego: "Właśnie to jest dzień, o którym powiedział ci Pan: Oto Ja wydaję w twe ręce twojego wroga, abyś z nim uczynił, co ci się wydaje słuszne". Dawid powstał i odciął po kryjomu połę płaszcza Saula. Potem jednak zadrżało serce Dawida z powodu odcięcia poły należącej do Saula. Odezwał się też do swych ludzi: "Niech mię broni Pan przed dokonaniem takiego czynu przeciw mojemu panu i pomazańcowi Pańskiemu, bym miał podnieść rękę na niego, bo jest pomazańcem Pańskim". Tak Dawid skarcił swych ludzi i nie pozwolił im rzucić się na Saula.” (1 Sm 24,5-8)
            O ile walka z wrogiem zewnętrznym dotyczy bardziej spraw tego świata, o tyle druga walka ma na celu wartości ponadczasowe. Wrogiem wewnętrznym jest tu świat duchów (własnych słabości, egoizmu, ducha zemsty, miłości własnej). Pismo Święte wymienia trzech podstawowych wrogów: pożądliwość ciała (dążenie do zaspokajania żądz ciała), pożądliwość oczu (nieuporządkowane pragnienie rzeczy tego świata), pycha żywota (Szatan, czyli wynoszenie się ponad innych). Dawid musiał stoczyć wewnętrzną walkę, aby nie zabić Saula, który realnie mu zagrażał. Wybrał posłuszeństwo Bogu i szacunek dla osoby Saula, którego sam Bóg namaścił na króla.
„Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich.” (Ef 6,12)
            Walka Dawida była prototypem walki Jezusa z Szatanem podczas kuszenia na pustyni. Jezus w swojej miłości poszedł nieskończenie dalej, stoczył kolejną i ostateczną walkę, oddał siebie na śmierć krzyżową. Doskonała miłość oddała doskonałą ofiarę – samego Syna Bożego.
            Jak rozeznać wroga wewnętrznego?
„Niech ta Księga Prawa będzie zawsze na twych ustach: rozważaj ją w dzień i w nocy, abyś ściśle spełniał wszystko, co w niej jest napisane, bo tylko wtedy powiedzie ci się i okaże się twoja roztropność.” (Joz 1,8)
Odpowiedź znajdziemy w Piśmie Świętym prowadzeni przez Ducha Świętego i kierowani nauką Kościoła Katolickiego, w którym to Pismo nabierało kształtu.

Radykalizm świętości
„Potem donośnie, tak że ja słyszałem, wołał On: "Zbliżcie się, straże miasta, każdy z niszczycielską bronią w ręku!" I oto przybyło sześciu mężów drogą od górnej bramy, położonej po stronie północnej, każdy z własną niszczycielską bronią w ręku. Wśród nich znajdował się pewien mąż, odziany w lnianą szatę, z kałamarzem pisarskim u boku. Weszli i zatrzymali się przed ołtarzem z brązu. A chwała Boga izraelskiego uniosła się znad cherubów, na których się znajdowała, do progu świątyni. Następnie zawoławszy męża odzianego w szatę lnianą, który miał kałamarz u boku, Pan rzekł do niego: "Przejdź przez środek miasta, przez środek Jerozolimy i nakreśl ten znak TAW na czołach mężów, którzy wzdychają i biadają nad wszystkimi obrzydliwościami w niej popełnianymi". Do innych zaś rzekł, tak iż słyszałem: "Idźcie za nim po mieście i zabijajcie! Niech oczy wasze nie znają współczucia ni litości! Starca, młodzieńca, pannę, niemowlę i kobietę wybijajcie do szczętu! Nie dotykajcie jednak żadnego męża, na którym będzie ów znak. Zacznijcie od mojej świątyni!" I tak zaczęli od owych starców, którzy stali przed świątynią. Następnie rzekł do nich: "Zbezcześćcie również świątynię, dziedzińce napełnijcie trupami!" Wyszli oni i zabijali w mieście.”
(Ez 9, 1-7)
            Widzenie proroka Ezechiela ma dla nas wartość symboliczną. Miasto jako symbol duszy, musi zostać oczyszczone z wszelkiego zła: zarówno starca (zakorzenione grzechy, nałogi) jak i niemowlęcia (rodzące się nowe grzechy). Mąż z kałamarzem u boku to symbol Ducha Św. wskazujący znakiem TAW nasze cnoty a w szczególności żal za grzechy. Sześciu mężów to wola duszy człowieka przechodzącego oczyszczenie. Starcy przed świątynią, to synonim najcięższych grzechów – bałwochwalstwa. Świątynia, która ma być zbezczeszczona to miejsce oddawania czci bałwochwalczej (bożki tego świata), które musi zostać zniszczone, aby się narodziła nowa świątynia – miejsce zamieszkania Boga. Tak samo Jezus uczynił ze świątynią w Jerozolimie:
„Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: "Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!"” (J 2,15-16)

Sprzymierzeńcy wroga
Trzem naszym głównym wrogom wyżej wymienionym tj. pożądliwości ciała, pożądliwości oczu i pysze żywota, służą niczym giermkowie cztery namiętności, których pokonanie uprości nam walkę. Wg św. Jana od Krzyża są to: radość, smutek, nadzieją i lęk. Nie należy ich mylić z poruszeniami duszy czy cnotami, które są czymś pozytywnym jak radość czy nadzieja. Chodzi tu o wymiar nieuporządkowanych namiętności.
Radość i smutek to dwie skrajne namiętności dotyczące teraźniejszości. Jest to stan, przez który dusza cieszy się ze zdobycia pożądanego obiektu lub smuci z powodu utraty. Nadzieja i lęk to z kolei dwie skrajności dotyczące przyszłości. Tutaj zachodzi oczekiwanie jakiegoś pożądanego dobra lub lęk przed przyszłą stratą. Dwie pierwsze namiętności odkrywają nam jak na dłoni nasze nieuporządkowane przywiązania. Dwie kolejne są bardziej zakamuflowane i potrafią zatruć nasze teraźniejsze funkcjonowanie ciągłym oczekiwaniem na nowe.
Jak je pokonać? Doskonałą miłością, która wszystko oddaje i niczego nie oczekuje oraz cierpliwością, która jest niezbędna we wzrastaniu w miłości.

Cierpliwość zwycięża
Nie trwóż się, nie drzyj
Wśród życia dróg,
Tu wszystko mija,
Trwa tylko Bóg.
Cierpliwość przetrwa
Dni ziemskich znój,
Kto Boga posiadł
Ma szczęścia zdrój:
Bóg sam wystarcza.
(św. Teresa od Jezusa)

Broń duchowa:
-Modlitwa (otwarcie się na pomoc i współpracę Boga) [Łk 11, 1-4]
-Krew Jezusa (ogłaszanie mocy i wzywanie na pomoc) [Ap 12,11]
-Imię Jezus (wezwania Imienia Jezus) [Dz 4,12][Flp 2,9]
-Słowo Boże (miecz Ducha Świętego) [Ef 6,17][2 Tm 3,16][2 P 1,20]
-Chwała Boża (oddawanie chwały Bogu i uwielbienie) [Ps 47, 2-4]
-Wiązanie i rozwiązywanie (wiązanie zła i rozwiązywanie dobra w sytuacjach życiowych mocą błogosławieństwa) [Mt 16,19][Rz 12,21]
-Dary Ducha Świętego (dar mądrości słowa, umiejętność poznawania, dar wiary, łaska uzdrawiania, dar czynienia cudów, proroctwo, rozpoznawanie duchów, dar języków, łaska tłumaczenia języków) [1 Kor 12, 4-11]
-Zbroja duchowa (prawda, sprawiedliwość, głoszenie dobrej nowiny, wiara, nadzieja zbawienia, Słowo Boże) [Ef 6,11-17]

wtorek, 10 września 2013

Gorliwość w wierze a Miłosierdzie Boże

Zastanawiałem się niedawno nad pewnym porównaniem postaw ludzi wierzących. Kwestia dotyczyła grzeszności człowieka. Pierwsza postawa to: gorliwe trzymanie się wszelkich przepisów i praw kościelnych. Druga postawa to zdanie się na Miłosierdzie Boże.

Na pierwszy rzut oka sprawa wydaje się dosyć prosta i banalna: postawa faryzejska kontra pokorne zwrócenie się grzesznika ku miłosiernemu Bogu. Jednak postawy te mają różne odcienie i czym dłużej o tym rozmyślałem, tym bardziej odchodziłem od pierwszego wrażenia.

Postawa gorliwego chrześcijanina może mieć dwie postacie: Pierwsza to skrajny faryzeizm, który zmusza do ścisłego zachowywania wszelkich nawet najdrobniejszych i mało istotnych przepisów oraz dzielenia włosa na czworo przy interpretacji spornych kwestii. Pojawiają się tu zagrożenia: skrupulanckie sumienie ale i skłonność do osądzania tych, którzy są mniej gorliwi. Największym jednak zagrożeniem jest pycha, która traktuje przepisy jako drogę do doskonałości człowieka i chęć bycia lepszym od innych. Upadek w grzech jest przyjmowany jako osobista tragedia. Człowiek obwinia siebie a szatan podsyca oskarżenia i wpędza w rozpacz. Przykładem takiej postawy był Judasz. Całkiem inną postacią przestrzegania przepisów i nauki Kościoła jest gorliwość płynąca z bojaźni Bożej tj. troska o to, aby nie obrazić Boga grzechem (nie lęk przed Bogiem). Pismo św. napomina: "zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem" (Flp 2,12). Przepisy są tu raczej drogą do zbawienia niż celem samym w sobie. Sumienie nie zawsze daje prawdziwą odpowiedź, gdyż jest kształtowane przez wiele czynników czasem sprzecznych z Ewangelią i najczęściej jest po prostu subiektywne. Dlatego nauka Kościoła jest tu drogowskazem dla sumienia, a przepisy konkretnymi wskazówkami w drodze, aby nie zbłądzić. Upadek w grzech jest powodem do smutku, bólu i żalu, ale nigdy rozpaczy. Rozpacz jest bowiem zwątpieniem w miłosierdzie Boże. Nigdy nie popadnie w rozpacz grzesznik, który wie, że Jezus umarł za niego i wybaczy mu, jeśli ten okaże skruchę. Przykładem takiej postawy jest św. Piotr Apostoł. Często przeciw chrześcijanom jest podnoszony zarzut, że mogą sobie grzeszyć ile chcą, bo w każdej chwili mogą przystąpić do spowiedzi. Jeśli ktoś wie czym jest sakrament pojednania i jaka jest w tej materii nauka Kościoła, ten ma świadomość, że spowiedź człowieka z takim nastawieniem jest nieważna. Jednym z warunków ważności sakramentu pojednania jest postanowienie poprawy. Nawet jeśli człowiek popada wciąż w te same grzechy, to Bóg widzi jego serce i wie, czy chce on się poprawić, czy też traktuje spowiedź jako „reset sumienia”. Co więcej: zuchwałe grzeszenie w świadomości i nadziei Miłosierdzia Bożego jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu. Ponadto pozostaje jeszcze odpokutowanie za grzechy, które są odpuszczone. A więc nie jest to takie proste jak się wydaje czyli wyznanie grzechów i „happy end”.

Postawa, w której człowiek zdaje się na dobroć i Miłosierdzie Boże, jest o tyle bliska chrześcijaństwu o ile stara się on kierować zasadami ewangelicznymi i słucha Kościoła. Gdy ktoś żyje sobie świadomością, że jest bezgrzeszny, bo nikogo nie zabił ani nie okradł, to ma sumienie tzw. szerokie, które przyjmuje każde wytłumaczenie grzechu jako pretekst, aby się nie nawrócić. Miłosierdzie Boże jest dla największych grzeszników o ile zwracają się do Boga z sercem pełnym skruchy, a nie samozadowolenia z siebie i pewności, że przecież dobry Bóg nikogo by nie posłał do piekła. Piekło nie jest miejscem, stworzonym i przygotowanym przez Boga dla ukarania grzeszników, tylko stanem bez Boga, który grzesznik sam wybiera. Jest konsekwencją wolnej woli jaką ma człowiek.

Prawda leży w sercu człowieka. Jest ona ukryta przed ludzkim okiem i o wiele bardziej złożona od ludzkich osądów. Dlatego Kościół pozostawia ostateczny sąd nad człowiekiem Bogu.

środa, 22 maja 2013

Struktura dla Ducha



Struktura dla Ducha.

„Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha.” (J 3, 8)

Życie w Duchu Świętym to wolność. Nasza wolność ma jednak ograniczenie przestrzeni i czasu oraz słabości naszego ciała. Chociaż dla Boga nic nie jest niemożliwe i może nam uczynić co tylko zechce, to jednak my sami możemy działać w ramach praw tego świata.

Struktura dla Ducha brzmi jak pojemnik do łapania wiatru. Jednak z uwagi na człowieka i jego miejsce na ziemi, Jezus założył widzialny Kościół, w którym jesteśmy żywymi kamieniami.
Fundamentalne pytania najczęściej słyszane z ust młodych ludzi to: Wierzę w Boga. Po co mi pośrednictwo Kościoła? Po co mi ksiądz do spowiedzi? Bóg przecież widzi moje grzechy. Po co mi Msza św. skoro Bóg jest wszędzie? Mogę iść pomodlić się do lasu. Po co mi jakieś struktury ziemskie? Przecież Bóg jest duchem.

Przytoczę pewną niedoskonałą analogię:
Pewien człowiek zachorował na groźną chorobę. Jego stan pogarszał się z dnia na dzień aż do zagrożenia życia. W końcu nie wiedząc, co ma dalej robić poprosił swojego przyjaciela o pomoc. Przyjaciel widząc jego stan od razu zadzwonił po pogotowie. Zanim jednak pogotowie przyjechało, chorego odwiedził inny znajomy, który interesował się medycyną naturalną, ziołolecznictwem i zdrowym odżywianiem. Namówił on chorego, żeby zaczął się leczyć ziołami, gdyż natura, z której pochodzi również organizm ludzki, sama wykształciła wszelkie środki potrzebne do wyzdrowienia. I oto chory stanął przed dylematem: Jechać do szpitala, gdzie istnieje cała struktura do ratowania życia i leczenia, które daje nam nauka czy iść do lasu z nadzieją, że znajdzie odpowiednie zioło.
Przenieśmy teraz analogię na życie duchowe człowieka:
Pewien człowiek Adam bardzo zachorował. Jego choroba miała charakter duchowy tj. złamanie Bożego zakazu i popadnięcie w grzech pierworodny. Co więcej choroba ta przenosiła się na jego potomstwo, gdyż pociągnęła za sobą zranienie całej natury ludzkiej. Jemu, jego żonie Ewie i wszelkiemu potomstwo groziła śmierć duchowa. I oto po wiekach pojawia się lekarz doskonały – Jezus. Niestety lek na tą chorobę kosztował Go życie. Jednak zanim umarł pozostawił nam całą strukturę zbawienia – Kościół. W nim możemy zostać uratowani. Nie musimy chodzić po lasach i szukać Boga, gdyż w kościele mamy materialnie istniejącego Boga – Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Nie musimy martwić się własnymi grzechami, gdyż możemy je powierzyć kapłanowi, który w Imię Jezusa nam je odpuści. Kościół powstał nie dla Boga, ale dla człowieka. Dla Boga nie ma nic nie możliwego, ale człowiek potrzebuje struktury dla swojego zbawienia: Kościoła, chrztu i innych sakramentów oraz wspólnoty w wierze dla wzrastania w duchu.
Znajomy chorego z naszej analogii nie wziął pod uwagę, że oprócz natury i jej substancji leczniczych w ziołach istnieje również nauka, która też pochodzi od natury i udoskonala to co jest w naturze w jednym celu – ratowania życia i zdrowia. Tak samo Bóg, który stworzył świat jest wszędzie i w lasach i w domach, ale też Bóg Jezus przyszedł konkretnie w jedno miejsce i przychodzi nadal z konkretną propozycją zbawienia. Szukanie Boga w lesie byłoby na podobnej zasadzie jak w sytuacji, gdy odwiedza nas ukochana osoba, a my zamiast spędzić z nią czas, idziemy do lasu twierdząc, że ukochana tam jest w naszych myślach lub w listach od niej, które nosimy ze sobą i czytamy.

Wspólnoty wiary są przestrzeniami wolności w ramach struktury Kościoła. Jednak przekroczenie struktur hierarchii kościelnej nie jest żadną wolnością tylko zniewoleniem, zaparciem się Jezusa, który powierzył misję Apostołom a następnie poprzez sukcesję biskupom i kapłanom. Bardzo często wolność mylona jest z porzuceniem wszelkich zasad ograniczeń i struktur. Człowiek nigdy nie będzie doskonale wolny, gdyż ogranicza go właśnie fizyka. Nikt nie skoczy z dziesiątego piętra, żeby poczuć się wolnym. Nikt też nie rezygnuje z ograniczeń np. miejsca w przedziale w pociągu osobowym, żeby poczuć się wolnym i iść na pieszo 200 kilometrów. Nikt nie porzuca zasad w imię wolności jadąc autem i nie stosując się do przepisów. Jego tzw. wolność a w rzeczywistości swawola może zakończyć się wypadkiem i rzeczywiste pragnienie, którym było dotarcie w określone miejsce pozostanie w sferze marzeń i prawdziwie ograniczyć rzeczywistą wolność.

Prawdziwą wolność można doświadczyć w ramach pewnych struktur, które służą człowiekowi a nie ograniczają. Drugą skrajnością jest zastąpienie przestrzeni wolności przerostem formy nad treścią, a więc strukturami, które nie służą i nie ułatwiają realizacji wolności tylko są sztuką dla sztuki lub co gorsza narzędziem w czyimś ręku w celu ograniczenia wolności innych. We wspólnotach kościelnych mogą to być narzucone wszystkim formy modlitwy, które ujednolicają całe spotkanie modlitewne. Nie ma tu ani przestrzeni dla działania Ducha Świętego ani dla własnej inicjatywy i pomysłów. Życie duchowe człowieka może rosnąć tylko we wspólnocie, w której spotykają się ludzie wolni mający możliwość ubogacenia innych swoim życiem. A gdy wszyscy są zredukowani do jednej wizji prowadzenia grupy, to wszyscy zamiast ubogacać się ubożeją, bo ani nie mogą rozwijać własnej duchowości ani poznawać duchowości innych osób ani też w końcu otrzymywać darów Ducha Świętego.

Po powyższej refleksji można zadać sobie trzy pytania:
1. Czy mój przewodnik duchowy jest dla mnie rzeczywistym autorytetem?
Czy jest kimś komu mogę zaufać? Tylko w zaufaniu można się poddać radom, które nie zawsze nam się mogą podobać na różnych etapach naszego rozwoju duchowego. Przewodnik, który świadczy swoim życiem, owocami jakie przynosi, może być takim autorytetem.
2. Czy formacja chrześcijańska, w której uczestniczę prowadzi do rozwoju w Chrystusie czy też zamyka mnie w ramach pewnych ustalonych wcześniej norm i zasad postępowania?
Czy twoja wspólnota rozwija się? Czy wzrasta niekoniecznie ilościowo, ale przede wszystkim w rozwoju duchowym? Są to subiektywne oceny, ale tu również po owocach można poznać. Taka wspólnota będzie promieniowała życiem i miłością i będą do niej garnęli się inni. Będziemy w niej czuć ducha wolności.
3. Jak rozumiem stwierdzenie „chodzić w Duchu”?
Odpowiedź na to pytanie jest indywidualną odpowiedzią każdej osoby. Do kogo przyjdzie Duch Święty, ten z pewnością będzie znał odpowiedź.

(tekst inspirowany książką: Życie z Ducha Świętego jest lepsze - o. Bogdan Kocańda OFMConv - rozdział 6)

czwartek, 28 marca 2013

O wolności



O wolności

Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni. (J 8,36)

Łaska nawrócenia, daje moc do nowego życia. Życie wierzącego nie jest już wypadkową własnych pomysłów i zdarzeń ale silnie spolaryzowane wg dobra i zła jak igła magnetyczna w kompasie. Wszystko co przychodzi i odchodzi jest przeżywane w Duchu i w mocy Jezusa jaką dysponujemy. W Jezusie otrzymaliśmy prawdziwą wolność. To jest jak wyjście z gęstego i ciemnego lasu i stanięcie przed bezkresną przestrzenią aż po horyzont. Otrzymałeś dar wolności i możesz naprawdę wykonać krok w jakąkolwiek stronę. Czym jest ta wolność? Jest mocą do zrealizowania najgłębszych pragnień jakie nosisz w sercu.

Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. (J 8,34)

A co możesz z wolnością uczynić? Wszystko. Jesteś wszak prawdziwie wolny. Paradoksalnie nawet możesz oddać tą wolność i wybrać zniewolenie. Jest to jak cofnięcie się z wolnej przestrzeni z powrotem do ciemnego lasu. To tak jakby obywatele demokratycznego państwa w wyborach zagłosowali za ustrojem totalitarnym i wrócili do zniewolenia. Tak też jest z grzechem. Popełniający grzech są ludźmi zniewolonymi, którzy oddali swoją wolność służbie złu. I może im się wydawać, że nadal są wolni, bo przecież w wolności grzeszą. Jednak nie jest to już wolność w najgłębszym sensie tego znaczenia. Jest raczej swawolą, za którą ktoś wystawi kiedyś rachunek i ktoś ten rachunek będzie musiał zapłacić.

Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. (Mk 12,31)

Prawdziwą wolność dał nam Jezus umierając za nasze grzechy, abyśmy mieli życie wieczne. Bóg nam dał też zbiór zasad „Dekalog” abyśmy nie popadli z powrotem w zniewolenie. Czyż złodziej nie jest zniewolony lękiem przed wpadką? Czyż zabójca nie lęka się zemsty? Czyż cudzołożnik nie kalkuluje jak nie ponieść konsekwencji swoich czynów? To jest jednak bezpośrednie następstwo grzechu. Pośrednim następstwem jest świat jaki tworzymy i w którym żyjemy. To co złego czynisz drugiemu, automatycznie zniewala cię lękiem przed uczynieniem tobie podobnej krzywdy: złodziej lęka się być okradzionym, cudzołożnik, lęka się zdrady własnej żony, a zabójca lęka się o własne życie. Jest to zniewolenie mentalne własnym sposobem życia. A co z uczciwym, który staje się ofiarą? No cóż, perfidia zła jest taka, że promieniuje na otoczenie i staje się udziałem innych czy tego chcą czy nie, czy są dobrzy czy źli. Sprawiedliwość nie jest domeną tego świata. Jednak prawdziwie wolny człowiek jest w stanie wybaczyć i żyć w wolności, mimo że skutki zła mogą mu jeszcze długo ciążyć.

Teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia. Albowiem prawo Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, wyzwoliło cię spod prawa grzechu i śmierci. (Rz 8,1-2)

Spotkałem się kiedyś z wyrazem politowania jakichś młodych osób nad mijającymi ich siostrami zakonnymi. Wyrazili swoje najwyższe zdziwienie, że poszły one do zakonu, gdzie muszą być posłuszne, dużo się modlić i w zasadzie nie mają własnego życia. A ci młodzi cieszyli się radością z wolności i właśnie wstępowali do pubu, by cieszyć się własnym towarzystwem. Czy jednak pełzający robak może zrozumieć orła? Czy może zrozumieć nieskończone przestrzenie i strzeliste góry, bezkresne pola i lasy, chmury i wiatr, gdy grzęźnie przez pół godziny na przestrzeni metra ziemi? Jaką wolność może mieć imprezowicz żyjący od weekendu do weekendu, żeby zabawić się przy alkoholu lub innej używce a w poniedziałek na kacu i depresji sunąć nieprzytomnie do pracy? A czy ta jego praca nie jest kolejnym zniewoleniem, bo dobrze płacą, ale sensu w niej nie ma? A co można powiedzieć o siostrze zakonnej, której radość życia promieniuje w całej jej osobie, w każdym geście, w ogniu jej oczu, w uśmiechu i nieopisanym szczęściu? Czyż nie to, że żyje z Bogiem i dla Boga, który jest źródłem wszelkiego szczęścia i wolności? Jej wolność jest o wiele większa a wręcz nieskończona, bo nie ogranicza ją ściana klauzury. Klauzura jest dla ciała, aby duch mógł szybować bez przeszkód. Posłuszeństwo jest dla pokory, aby pycha nie zniewoliła ego człowieka i nie uczyniła go nieszczęśliwym z samym sobą. Czystość jest darem dla Boga, aby służyć mu całym sobą. Czyż Jezus nie oddał za nas całego siebie? Ubóstwo jest wyzwoleniem od mentalności posiadania, jest wolnością od tego co się ma lub czego się pragnie. Jest wolnością od lęku przed stratą lub bólu głowy od przybytku. Czy coś otrzymujesz czy tracisz, czy spotyka cię radość i szczęście czy też ból i rozczarowanie, w głębi serca masz pokój, bo to nie ma wpływu na twoją wolność. Twoja wolność jest w Jezusie Chrystusie.

czwartek, 21 marca 2013

Skąd możemy mieć pewność co do naszej wiary?

Skąd możemy mieć pewność co do naszej wiary?

Pokutuje powszechnie przekonanie, że wiara jest czymś z gruntu przeciwstawnym pewności czy też wiedzy. Wiara kojarzy się z naiwnością, która w połączeniu z mitami i legendami daje żałosny stan oderwania od rzeczywistości. Wiara ma też inny wizerunek o którym często się zapomina – jest konsekwencją zaufania drugiej osobie. Zaufanie Jezusowi jest podstawą wiary chrześcijan. Niewierzący widzą za to chrześcijaństwo (i nie tylko) jako wiarę w gusła i zabobony. Daje to refleksję nad stanem naszej wiary. Czy wierzymy, bo akurat urodziliśmy się w rodzinie wierzących chrześcijan i kontynuujemy bezrefleksyjnie tę drogę? Czy nasza wiara jest ciemna czy też oparta na naukowych odkryciach i logicznych podstawach?

Poniższa analiza i tok rozumowania oparty jest na dwóch podstawowych filarach:
1.Wiarygodność źródeł, z których czerpiemy wiedzę.
2.Logiczna spójność przekazu Jezusa.

FILAR 1 - Wiarygodność źródeł, z których czerpiemy wiedzę.

Jezus a nauka
-Wszelkie dywagacje o Jezusie jako Bogu ateiści przyjmują ze wzruszeniem ramion. Dla nich jest to tylko ślepa wiara i nic więcej. Nie przekonuje ich to, bo czego nie można udowodnić naukowo, jest dla nich bezwartościowe. Czym jest dowód naukowy, który mógłby ich zadowolić? Zwykle dowód naukowy jest wynikiem eksperymentu w kontrolowanym środowisku. Służy temu jakaś metoda naukowa związana z mierzeniem zjawisk, eksperymentowaniem lub stałą obserwacją. Fakt naukowy uznaje się, jeżeli jest w pełni weryfikowalny i dowolnie można go powtarzać. Jak w takim razie udowodnić fakt historyczny? Jak w ogóle udowodnić czynność z natury swojej jednorazową np. że ktoś zjadł rano śniadanie? Tutaj nie przeprowadza się eksperymentów, tylko zbiera się dowody potwierdzające stawianą hipotezę: świadectwo ustne, pisemne lub dowód rzeczowy. Tym sposobem dochodzimy do prawdy o faktach historycznych. Nie oczekujemy przecież dowodów naukowych w sprawie czy Bolesław Chrobry żył naprawdę lub czy był królem Polski. Podobnie też jest i z Jezusem – czy żył naprawdę, czy był Bogiem, czy zmartwychwstał. W tym przypadku dowodem naukowym jest wiarygodność posiadanych świadectw.

Źródła biblijne
-Głównym historycznym źródłem informacji o Jezusie jest Nowy Testament. Jest on kwestionowany przez panującą powszechnie błędną opinię, że większa część Nowego Testamentu powstała pod koniec II wieku po narodzeniu Chrystusa i jest spisem legend i mitów powstałych między śmiercią Jezusa a spisaniem owych powieści. Taką opinię prezentował niemiecki krytyk F.C. Baur.
-Powyższą tezę podważają odkrycia archeologiczne, które potwierdzają dokładność manuskryptów Nowego Testamentu. Odkrycie wczesnych manuskryptów papirusowych (manuskrypt Johna Rylanda, 130 rok po Chr.; papirus Chestera Beatty’ego, 155 rok po Chr. i II papirus Bodmera, 200 rok po Chr.) zapełniło przestrzeń czasową między latami życia Chrystusa a istniejącymi późniejszymi manuskryptami. Porównanie greckiego Nowego Testamentu z językiem papirusów upewniło nas także co do dokładności przekazu Nowego Testamentu.
-SirWilliam Ramsay uważany za jednego z najwybitniejszych archeologów, doszedł do wniosku, że św. Łukasz był doskonałym historykiem i że dokładność spisywanych przez niego Dziejów Apostolskich dowodzi tezy, że były one spisane nie w drugim wieku a w pierwszej połowie pierwszego wieku.
-Inną tezę postawili krytycy formaliści, którzy przyznając, że okres spisania Ewangelii był krótszy niż wcześniej zakładano twierdzą, że zapis Ewangelii przybrał formę literatury ludowej (legend, baśni, mitów i przypowieści). Profesor Simon Kistenmaker, biblista z Dordt College, pisze: „Zwykle ukształtowanie się folkloru wśród prymitywnych ludów trwa wiele pokoleń; jest to stopniowy proces, rozłożony na wiele stuleci. Zgodnie ze sposobem myślenia formalistów musielibyśmy dojść do wniosku, że relacje ewangeliczne zostały stworzone i zebrane w ciągu zaledwie jednego pokolenia.
-Ponadto powstawaniu legend i mitów przeciwstawia się tradycja religii żydowskiej, w której wśród uczniów panował zwyczaj zapamiętywania nauk rabina z pieczołowitą dokładnością. Okres od dwudziestu do pięćdziesięciu lat jest zbyt krótki, aby
doszło do jakichkolwiek dostrzegalnych zafałszowań pierwotnej treści, a nawet przekręcenia oryginalnych sformułowań użytych przez Jezusa”

W rozmowie ze sceptykami można najczęściej usłyszeć taką wypowiedź: Nie można
wierzyć w to, co Biblia mówi. Przecież napisano ja prawie 2000 lat temu. Jest pełna błędów i nieścisłości. W tej sytuacji rozsądnym rozwiązaniem tej kwestii byłoby zastosowanie tych samych badań, które stosuje się w stosunku do innych dzieł literackich. Po przeanalizowaniu poniższych testów możemy dojść do wniosku, że istnieje więcej dowodów wiarygodności Pisma Świętego niż jakichkolwiek dziesięciu pozycji literatury klasycznej razem wziętych.

Test Bibliograficzny
-Test bibliograficzny polega na zbadaniu procesu przekazu tekstu, dzięki któremu dokument dociera do nas. Innymi słowy, gdy nie posiadamy oryginalnego dokumentu, oceniamy, jak wiarygodne są będące w naszych rękach kopie, biorąc pod uwagę liczbę manuskryptów i czas, który upłynął miedzy powstaniem oryginału a napisaniem ocalałej kopii.
Dzieło
Data powstania
Najstarsza kopia
Upływ czasu
Liczba kopii
Historia
Herodot

488-428 p.n.e.
900 n.e.
1300 lat
8
Historia
Tukidydes

460-400 p.n.e.
900 n.e.
1300 lat
8
Poetyka
Arystoteles

ok. 343 p.n.e.
1100 n.e.
1400 lat
5
Wojna Galijska
Cezar

58-50 p.n.e
900 n.e.
950 lat
9-10
Historia Rzymska
Liwiusz

59 p.n.e. –
17 n.e.
900 n.e.
900 lat
20
Dzieła
Tacyt

100 n.e.
1100 n.e.
1000 lat
20
Nowy Testament
40 – 100 n.e.
130 n.e.; pełne manuskrypty:
 350 n.e.
300 lat
Grec. 5000
Łac. 10000
Inne 9300

-Ocena wiarygodności manuskryptowej Nowego Testamentu jest całkowicie bezdyskusyjna. W świetle danych dotyczących innych dzieł, których wiarygodności nikt nie podważa bogactwo posiadanych kopii jest wprost oszałamiająca. Drugie miejsce pod względem wiarygodności manuskryptowej zajmuje Iliada z 643 manuskryptami.
-Sir Frederic Kenyon, który był dyrektorem i głównym bibliotekarzem w British Museum i największym autorytetem w dziedzinie manuskryptów, stwierdził: „Okres miedzy powstaniem oryginału a najwcześniejszym ocalałym dowodem staje się tak krótki, ze właściwie nie ma on żadnego znaczenia. Toteż ostatnie źródło niepewności, czy Pismo Święte dotarło do naszych czasów w formie praktycznie nie zmienionej, zostało usunięte. Zarówno autentyczność, jak i ogólna integralność ksiąg Nowego Testamentu zostały, jak można sądzić, ostatecznie ustalone” [Sir Frederic Kenyon, The Bible and Archaeology, Harper and Row, New York 1940, s. 288, 289.].

Test dowodów wewnętrznych
-Test bibliograficzny ustala tylko, ze posiadany przez nas tekst jest taki sam jak tekst oryginalnie zapisany. Trzeba zatem jeszcze ustalić, czy sam zapis oryginalny był wiarygodny i do jakiego stopnia.
-„Zdolność wypowiedzenia prawdy” jest ściśle związana z bliskością świadka, zarówno w czasie, jak i w przestrzeni, od opisywanych wydarzeń. Nowotestamentowe relacje o życiu i nauce Jezusa pochodzą od ludzi, którzy albo sami byli naocznymi świadkami, albo relacjonowali wypowiedzi naocznych świadków wydarzeń lub nauki Chrystusa:
-„Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono.” (Łk 1,1-4)
-„Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale [nauczaliśmy] jako naoczni świadkowie Jego wielkości.” (2P 1,16)
„[To wam oznajmiamy], co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce - bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione - oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i usłyszeli, abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami. A mieć z nami współuczestnictwo znaczy: mieć je z Ojcem i Jego Synem Jezusem Chrystusem.” (1J 1,1-3)
-„Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli.” (J 19,35)
-„Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i kraju Trachonu, Lizaniasz tetrarchą Abileny; za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni.” (Łk 3,1-2)
-Ta bliskość wydarzeń w stosunku do czasu dokonania samego zapisu jest nadzwyczaj skutecznym narzędziem upewnienia się, czy świadectwo zawiera dokładne dane. Historyk jednak spotyka się także z naocznymi świadkami, którzy, mimo iż znajdowali się blisko relacjonowanych wydarzeń i świadomie lub nieświadomie mówią nieprawdę, mimo iż są w stanie powiedzieć prawdę.
-Apostołowie w swoim głoszeniu odwoływali się do powszechnej wiedzy o Jezusie. Zapisy o Nim były już w obiegu za życia tych, którzy pamiętali samego Jezusa. Dlatego w konfrontacji z zaciekłymi wrogami chrześcijaństwa mówili nie tylko: „Widzieliśmy to” lub „Słyszeliśmy tamto”, ale odwoływali się do wiedzy ogólnodostępnej znanej także ich oponentom:
-„Mężowie izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie” (Dz 2,22)
-„Nie tracę rozumu, dostojny Festusie - odpowiedział Paweł - lecz słowa, które mówię, są prawdziwe i przemyślane. Zna te sprawy król, do którego śmiało mówię. Jestem przekonany, że nic z nich nie jest mu obce. Nie działo się to bowiem w jakimś zapadłym kącie.” (Dz 26,25-26)
-Zwracając się do oponentów słowami w stylu: „sam to wiesz”, mamy przekonanie, że jest to znana i akceptowana przez wszystkich wiedza, ponieważ jeśli nie mamy racji choćby w najmniejszym szczególe, od razu zostanie nam to wytknięte.
-Wielkie znaczenie dla wiarygodności przekazu Ewangelii mieli zaciekli wrogowie nowopowstającego ruchu religijnego. To oni w pierwszej kolejności zakwestionowaliby wszelkie nieprawdziwe przekazy odnośnie tamtych wydarzeń jeśliby znaleźli choćby cień wątpliwości. Mimo to, jak wiemy, opowiadano o słynnych czynach i publicznie nauczanych doktrynach.
-Weryfikując wiarygodność przekazów Nowego Testamentu, zastanówmy się przez chwilę czy Apostołowie, gdyby byli oszustami, opisywaliby szczegóły z życia Jezusa stawiające Go w mniej korzystnym świetle? Wymyślając historię rzekomego guru nigdy nie przedstawiliby podobnych faktów: spór Apostołów o pierwszeństwo, ich ucieczka po pojmaniu Jezusa, zaparcie się Piotra, niepowodzenia Jezusa w Galilei przy dokonywaniu cudów, wzmianki niektórych słuchaczy o Jego rzekomym szaleństwie, wczesna niepewność Jezusa co do przyjęcia Jego misji, przyznanie się do nieznajomości niektórych elementów przyszłości, chwile goryczy, rozpaczliwy krzyk na krzyżu. Oszuści przedstawialiby swojego guru w samych superlatywach.
-To, że kilku prostych ludzi w ciągu jednego pokolenia wymyśla tak silną i pociągającą osobowość, tak wzniosłą etykę i tak inspirującą wizję ludzkiego braterstwa, byłoby dużo bardziej niewiarygodnym cudem niż wszystkie cuda opisane w Ewangeliach.

Test dowodów zewnętrznych
-Istotą tego testu jest sprawdzenie, czy inne materiały historyczne potwierdzają wewnętrzne świadectwa samego tekstu, czy zaprzeczają im.
-Dwóch przyjaciół św. Jana potwierdza wewnętrzną autentyczność tekstu Ewangelii. Historyk Euzebiusz zachował zapisy Papiasza, biskupa Hierapolis (od 130 r. po Chr.): „Starszy [Apostoł Jan] zwykł też mówić: «Marek, będąc tłumaczem Piotra, spisał dokładnie wszystko to, co [Piotr] mówił, czy to o wypowiedziach, czy o dokonaniach Jezusa, choć nie w porządku chronologicznym. ...” [Euzebiusz, Historia Koscioła, ksiega 3, rozdział 39.].
-Ireneusz, biskup Lyonu (od ok. 180 r. po Chr.; w młodości Ireneusz był uczniem Polikarpa, biskupa Smyrny, który był chrześcijaninem przez osiemdziesiąt sześć lat i uczniem Jana Apostoła), napisał: „Mateusz opublikował swoja Ewangelie wśród Hebrajczyków [tzn. Żydów] w ich własnym języku, podczas gdy Piotr i Paweł nauczali w Rzymie i zakładali tam Kościół. … Po ich odejściu Marek, uczeń i tłumacz Piotra, sam przekazał nam w formie pisemnej zasadnicza treść nauk Piotra. Łukasz, towarzysz Pawła, spisał Ewangelie głoszona przez swojego nauczyciela. Także Jan, uczeń naszego Pana, który także spoczywał na Jego piersi, sam napisał własną Ewangelie mieszkając w Efezie w Azji” [Ireneusz, Przeciw Herezjom, 3. 1. 1.].
-Źródłem znaczących dowodów zewnętrznych jest archeologia. Wnosi ona duży wkład do studiów biblijnych, może nie w sferze inspiracji czy objawienia, lecz poprzez dostarczanie dowodów potwierdzających autentyczność opisywanych wydarzeń. Joseph Free, archeolog, pisze: „Archeologia potwierdziła wiarygodność niezliczonych fragmentów Biblii, które krytycy odrzucili jako niehistoryczne lub sprzeczne ze znanymi faktami” [Joseph Free, Archaeology and Bible History, Scripture Press, Wheaton, Illinois, 1969, s. 1.].
-Stosując te same kryteria badawcze co do starożytnej literatury świeckiej Nowy Testament jest godny zaufania i historycznie rzetelny w swoim świadectwie o Jezusie.
-Ponadto istnieją pozabiblijne teksty, które wzmiankują o Jezusie i chrześcijaństwie:
-Józef Flawiusz. Ur. 37 r, zm. po 94 r. – żydowski historyk, kapłan i uczony. "Dawne dzieje Izraela": „W tym czasie stał się przyczyną nowych zaburzeń niejaki Jezus, człowiek mądry, jeżeli w ogóle można go nazwać człowiekiem. Czynił bowiem rzeczy niezwykłe i był nauczycielem ludzi, którzy z radością przyjmują prawdę. Zjednał sobie wielu Żydów, jak też i Greków. Uchodził on za mesjasza, ale nim nie był. A gdy wskutek doniesienia najznakomitszych u nas mężów, Piłat skazał go na śmierć krzyżową, jego dawni miłujący go uczniowie nie przestali o nim głosić, że trzeciego dnia ukazał im się znów jako żywy, co o nim, jak i wiele innych zdumiewających rzeczy przepowiedzieli boscy prorocy. I odtąd, aż po dzień dzisiejszy, istnieje plemię chrześcijan, którzy od niego otrzymali tę nazwę.”
-Tacyt - Cornelius Tacitus, czyli Tacyt, żył około 55-120 r.; jeden z największych
historyków starożytności, retor, adwokat i polityk, konsul i prokonsul Azji,
w dziele pisanym w latach 109-116 pt. "Roczniki" ("Annales") napisał tak: „Ani pod wpływem zabiegów ludzkich, ani darowizn cesarza i ofiar błagalnych na rzecz bogów nie ustępowała hańbiąca pogłoska i nadal wierzono, że pożar był nakazany. Aby ją usunąć, podstawił Neron winowajców i dotknął najbardziej wyszukanymi kaźniami tych, których znienawidzono dla ich bezwstydu, a których gmin nazywał chrześcijanami. Początek tej nazwie dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza został skazany na śmierć przez prokuratora Poncjusza Piłata; a przytłumiony na razie zgubny zabobon wybuchnął, nie tylko w Judei, gdzie się to zło wylęgło, lecz także w stolicy, dokąd wszystko, co potworne i sromotne zewsząd napływa i znajduje licznych zwolenników. Schwytano więc najpierw tych, którzy tę wiarę wyznawali publicznie, potem na podstawie ich zeznań ogromne mnóstwo innych, i udowodniono im nie tyle zbrodnię podpalenia, ile nienawiść ku rodzajowi ludzkiemu. A śmierci ich przydano to urągowisko, że okryci skórami dzikich zwierząt ginęli rozszarpywani przez psy albo przybici do krzyży, albo przeznaczeni na pastwę płomieni i gdy zabrakło dnia, palili się służąc za nocne pochodnie.”
-Swetoniusz - Caius Suetonius Tranquillus, żył w latach 69 – 160, adwokat rzymski; zostawił nam dwie krótkie wzmianki - pierwsza z nich znajduje się w "Żywocie
boskiego Klaudiusza", druga pochodzi z życiorysu Nerona: „Żydów wypędził z Rzymu za to, że bezustannie wichrzyli, podżegani przez Chrestosa.” oraz „Ukarano torturami chrześcijan, wyznawców nowego i zbrodniczego zabobonu.”
-Pliniusz Młodszy - Gaius Plinius Caecilius Secundus zwany także Minor – Młodszy, ok. 61–113 r.; polityk, mówca, prawnik i pisarz rzymski; pełnił urząd namiestnika Pontu i Bitynii: „...największą chrześcijan winą czy też błędem było to, że mieli zwyczaj z nastaniem dnia, o świcie, zbierać się i śpiewać na przemian pieśń ku czci Chrystusa jako Boga, i że związali się przysięgą dotyczącą nie jakichś występków, lecz że nie będą popełniać kradzieży rozbojów, cudzołóstwa, że nie będą składać fałszywej przysięgi ani zapierać się wobec żądających zwrotu powierzonej im własności. Po tych obrzędach zazwyczaj rozchodzili się i znowu zbierali, aby spożyć wspólny i niewinny posiłek; zaprzestali tego natychmiast po wydaniu przeze mnie edyktu, w którym (...) zabroniłem wszelkich tajnych zrzeszeń. Nie znalazłem (...) nic innego jak tylko niegodziwy i nieumiarkowany przesąd.”.
-Zauważmy, że wzmianki te często są nieprzychylne Jezusowi i chrześcijanom, ponieważ są przytaczane przez ówczesnych wrogów nowopowstałej religii. Nie zmienia to jednak stanu rzeczy, że mówią one o faktach historycznych i nie można je włożyć między mity i legendy.

Świadectwo Apostołów
-Jedna z definicji historii brzmi następująco: „wiedza o przeszłości oparta na świadectwach”. Problem ze świadectwami jest taki, że mogą być one fałszywe.
-Życie Apostołów jest szczególnym świadectwem popierającym idee głoszone przez Jezusa. Wszyscy oprócz Jana (i oprócz Judasza, który zdradził) zginęli śmiercią męczeńską, często poprzedzoną torturami za utrzymywanie, że Jezus był Synem Bożym i że zmartwychwstał:
1. Piotr – ukrzyżowany,
2. Andrzej – ukrzyżowany,
3. Mateusz – ścięty mieczem,
4. Jan – śmierć naturalna na zesłaniu,
5. Jakub, syn Alfeusza – ukrzyżowany,
6. Filip – ukrzyżowany,
7. Szymon – ukrzyżowany,
8. Tadeusz – zastrzelony z łuku,
9. Jakub, syn Zebedeusza – ścięty mieczem,
10. Tomasz – przebity włócznią,
11. Bartłomiej – ukrzyżowany,
12. Judasz – jedyny, który zwątpił w Jezusa (popełnił samobójstwo), za niego powołano na Apostoła Macieja.
-Odpowiedzmy sobie na zasadnicze pytanie: Czy można oddać życie za fałszywą ideę? Kiedyś zadałem to pytanie na forum i ktoś odpowiedział, że można, bo były już przypadki zbiorowych samobójstw w różnych sektach. Racja, tyle, że w omawianym przypadku rozpatrujemy kwestię: czy uczniowie Jezusa stworzyli po Jego śmierci legendę nie mającą nic wspólnego z rzeczywistością. Dlatego właściwe pytanie brzmi: Czy można oddać życie za fałszywą ideę wiedząc, że jest ona fałszywa? Uważam, że nie można. Czy zatem uczniowie mogli być zwiedzieni i uwierzyć w fałszywą historię?
-Za każdym razem, gdy Apostołowie wypowiadali się pisemnie lub ustnie, robili to jako naoczni świadkowie opisywanych przez siebie wydarzeń.
-„Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale [nauczaliśmy] jako naoczni świadkowie Jego wielkości.” (2P 1,15)
-Inne fragmenty to: (1J 1,1-3), (Dz 1,1–3), (J 20,30)
-Wypowiedzi naocznych świadków, które dotyczą zmartwychwstania: (Łk 24,48), (Dz 1,8), (Dz 2,32), (Dz 3,15), (Dz 10,39), (Dz 10,41), (Dz 13,31), (1Kor 15,3-8), (1Kor 15,14–15), (Dz 26,16).
-Apostołowie musieli zostać sami przekonani, ze Jezus powstał z martwych. Na początku nie uwierzyli, uciekli i ukryli się. Tomasz twierdził, że nie uwierzy, dopóki nie dotknie Jego ran. Później sam zginął śmiercią męczeńską. Czy mógł zostać zwiedziony taki niedowiarek, który musi wszystkiego dotknąć? Czy Apostołowie przekazywaliby fragmenty Pisma św. mówiące o wątpliwościach, gdyby chcieli stworzyć fałszywą historię?
-Piotr wyparł się Jezusa kilkakrotnie. W końcu Go opuścił. Jednak coś odmieniło tego tchórza. Po śmierci Jezusa głosił Dobrą Nowinę w Jerozolimie z narażeniem życia a potem dobrowolnie oddał życie ukrzyżowany głową w dół. To, co go odmieniło musiało być bardzo radykalne. Jedyne wytłumaczenie to ukazanie się zmartwychwstałego Jezusa: "i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu," (1Kor 15,5).
-Człowiekiem, którego przekonano wbrew jego woli był Jakub, brat Jezusa (w języku biblijnym brat może również oznaczać kuzyn). Za życia Jezusa Jakub nie wierzył, że jest On Synem Bożym: „Bo nawet Jego bracia nie wierzyli w Niego.” (J 7,5). Coś jednak stało się z Jakubem, który zaczął nauczać w Jerozolimie, był jednym z założycieli tamtejszego Kościoła, napisał list apostolski a w końcu zginął ukamienowany. Tym co się wydarzyło w życiu Jakuba, co go tak radykalnie odmieniło, mogło być jedynie ukazanie się zmartwychwstałego Jezusa: „Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom.” (1Kor 15,7).
-Gdyby zmartwychwstanie było kłamstwem, Apostołowie wiedzieliby o tym. Czyżby odgrywali wielką mistyfikację? To przypuszczenie kłóci się z naszą wiedzą o moralnej jakości ich życia. Osobiście potępiali kłamstwo i podkreślali wagę uczciwości.
-Odważne wystąpienie Apostołów nastąpiło natychmiast po tym jak zostali przekonani o zmartwychwstaniu Jezusa. Stali się odważni niemal z dnia na dzień. Aresztowano ich i bito, a gdy ich wypuszczano, znów mówili o Jezusie: „A przywoławszy Apostołów kazali ich ubiczować i zabronili im przemawiać w imię Jezusa, a potem zwolnili. A oni odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia [Jezusa]. Nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie.” (Dz 5, 40-42)
Jednomyślność ich świadectwa i zachowanie są zdumiewające. Gdyby byli oszustami, niemożliwe byłoby, że któryś z nich by się nie złamał pod presją przesłuchań, tortur a w szczególności męczeńskiej śmierci. Apostołowie przeszli test śmierci, żeby udowodnić prawdziwość tego, co głosili.

Na co komu martwy mesjasz?
-W opinii Żydów żyjących w czasach Chrystusa pod niewolą rzymską, oczekiwany mesjasz miał być przywódcą, który doprowadzi kraj do wyzwolenia. Nawet wśród uczniów Jezusa, były inne oczekiwania niż mesjasz cierpiący i oddający życie na krzyżu. Wszelkie nadzieje związane z Jezusem jako Mesjaszem zawiodły. Uczniowie po Kalwarii zniechęceni, wrócili do swoich domów z odczuciem zmarnowanych lat. Mimo to po jakimś czasie głosili, że Jezus jest Zbawcą i Panem, żydowskim Mesjaszem.
-Wielu ludzi poświęca się dla słusznej sprawy. Niektórzy są gotowi nawet oddać swoje życie. Znane są przypadki samospaleń buddystów na znak protestu przeciw okupacji chińskiej. Ich celem było zwrócenie uwagi na ciężka sytuację Tybetu. Pomyślmy jednak: jaki cel mogli mieć uczniowie Jezusa? Ich „słuszna sprawa” o którą zabiegali umarła na krzyżu. Jaki sens był w dalszym głoszeniu nauk Jezusa? Tak też początkowo postąpili, tj. rozeszli się do domów i własnych zawodów z uczuciem straconego czasu. Jednak coś musiało się stać w ich życiu. Myślę, że był to następujący fakt: „zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem: i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie” (1Kor 15,4-6). Nie ma innego rozsądnego wytłumaczenia.

Świadectwo Szawła.
-Jednym z najważniejszych dla chrześcijaństwa świadectw jest niewytłumaczalna po ludzku przemiana Szawła z Tarsu, jednego z najzacieklejszych wrogów chrześcijaństwa w apostoła Pawła. Szaweł był gorliwym hebrajczykiem, przywódcą religijnym. Urodzony w Tarsie był gruntownie wykształcony. Jego ojciec był Rzymianinem przez co otrzymał obywatelstwo rzymskie, które było wówczas wielkim przywilejem. Wykształcenie Szawła było żydowskie wg doktryny faryzeuszy. Był żarliwym obrońcą judaizmu i Prawa żydowskiego. Stał się przez to wrogiem chrześcijan, których więził i zabijał. Ich nauka o Jezusie Zbawicielu podważała rdzeń doktryny, w którą Szaweł wierzył tj. Prawa jako wartości w dążeniu do zbawienia.
-W drodze do Damaszku, gdzie planował aresztowanie tamtejszych chrześcijan, zdarzyło się coś tajemniczego, co wpłynęło na dalsze jego życie: „Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: "Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?" "Kto jesteś, Panie?" - powiedział. A On: "Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić".” (Dz 9,3-6). Zdarzenie to wpłynęło w sposób radykalny na wszystkie sfery jego życia:
-Drastycznej przemianie uległ charakter Szawła. Z nietolerancyjnego, zagorzałego, opanowanego manią prześladowczą fanatyka religijnego, pełnego pychy i gwałtownego stał się człowiekiem cierpliwym, dobrym, wytrwałym i pełny poświęcenia.
-Przemianie uległo nastawienie Szawła do naśladowców Jezusa oraz jego myślenie w sprawach religijnych. Mimo iż nadal kochał swoje żydowskie dziedzictwo, z zaciekłego wroga zmienił się w oddanego głosiciela wiary chrześcijańskiej. „Jakiś czas spędził z uczniami w Damaszku i zaraz zaczął głosić w synagogach, że Jezus jest Synem Bożym.” (Dz 9,20)
-Zmianie uległa jego misja życiowa. Z wroga pogan, stał się ich misjonarzem. Zmiana była tak nagła i drastyczna, że początkowo nikt nie mógł w to uwierzyć. „Wszyscy, którzy go słyszeli, mówili zdumieni: "Czy to nie ten sam, który w Jerozolimie prześladował wyznawców tego imienia i po to tu przybył, aby ich uwięzić i zaprowadzić do arcykapłana?” (Dz 9,21)
-Paweł wielokrotnie powtarzał, że żywy, powstały z martwych Jezus odmienił jego życie. Był tak pewny zmartwychwstania Chrystusa, ze również i on swoje przekonanie udokumentował męczeńską śmiercią.
-Czy to dramatyczne nawrócenie człowieka, który 25 lat cierpiał dla Jezusa i w końcu oddał za Niego życie, mogło mieć inne wytłumaczenie, niż spotkanie z żywym Jezusem? Nikt nie poświęcałby życia dla fałszywych przekonań a nawet jeśli sam doszedłby do wniosku o ich prawdziwości, to byłby to proces rozłożony w czasie, trwałoby to latami a zmiana charakteru trwałaby jeszcze dłużej. W przypadku Szawła musiała nastąpić rzecz niecodzienna i nadnaturalna. Trudno inaczej wytłumaczyć ten fenomen.

Zmartwychwstanie
-Jezus z Nazaretu, żydowski prorok twierdzący, że jest Chrystusem, którego przyjście przepowiadało żydowskie Pismo Święte, został aresztowany, skazany jako pospolity przestępca i ukrzyżowany. Trzy dni po Jego śmierci i pogrzebie kobiety, które odwiedziły grób, stwierdziły, że ciało zniknęło. Jego uczniowie głosili, że zmartwychwstał za sprawą Boga i że objawił im się wielokrotnie przed wniebowstąpieniem.
-Powyższe twierdzenie jest albo prawdą historyczną, albo największą i perfidną mistyfikacją w historii ludzkości, której uwierzyły miliardy ludzi na całym świecie w przeciągu dwóch tysięcy lat zwiedzionych moralnym pięknem nauki Jezusa. Jest to doniosła kwestia racji bytu chrześcijaństwa. Czy istnieje wystarczający materiał dowodowy uzasadniający wiarę w zmartwychwstanie?
Pogrzeb Jezusa:
Fakty:
-Ciało Jezusa, zgodnie z żydowskimi zwyczajami pogrzebowymi, zostało owinięte w płótno razem z wonnościami. (por. J 19,39–40).
-Po umieszczeniu ciała w skalnym grobowcu (por. Mt 27,60) jego wejście zamknięto ogromnym głazem (por. Mk 16,4)
-Przed grobem ustawiono rzymską straż składającą się ze zdyscyplinowanych, wyszkolonych w surowej dyscyplinie żołnierzy.
-Trzeciego dnia grób był pusty.
-Zwolennicy Jezusa mówili, że zmartwychwstał oraz, że ukazywał im się przez czterdzieści dni dając dowody życia. (por. Dz 1,3; 1Kor 15,4-6).
Teorie podważające zmartwychwstanie
-Trudności z uwierzeniem w zmartwychwstanie Jezusa mogą być duże, ponieważ jest to coś niespotykanego i nadnaturalnego, lecz problemy związane z trwaniem w niewierze są jeszcze większe.
-Teoria pomylonego grobu propagowana przez Kirsoppa Lake’a zakłada, ze kobiety, które zawiadomiły o zaginięciu ciała, przez pomyłkę poszły do innego grobu. W tym wypadku uczniowie, którzy poszli to sprawdzić, również trafiliby do niewłaściwego grobu. Jednak straż rzymska nie mogła w tym wypadku się pomylić, gdyż pełniła tam wartę od początku. Jeśli jednak jakimś trafem by tak się stało, to władze żydowskie odszukałyby prawdziwy grób i wydobyły ciało Jezusa aby zapobiec rozprzestrzenianiu się pogłoski o zmartwychwstaniu.
-Teoria omdlenia spopularyzowanej przez Venturiniego kilkaset lat temu: Jezus nie umarł na krzyżu; jedynie zemdlał z wycieńczenia i utraty krwi. Wszyscy sądzili, że umarł, lecz potem przyszedł do siebie, a uczniowie myśleli, ze zmartwychwstał. Czy możliwe jest, by zakatowany człowiek, na wpół żywy mógł odsunąć ciężki kamień i wykraść się z doskonale strzeżonego grobowca? Albo czy możliwe jest, że słaniając się na nogach wskutek utraty sił i zadanych ran, wciąż cierpiący, wymagający natychmiastowego leczenia i troskliwej opieki, mógł wywołać na uczniach wrażenie, że pokonał śmierć i że jest Księciem Życia? Czy Jezus kłamałby wtedy, że zmartwychwstał? Czy uczniowie odczytaliby to jako zmartwychwstanie skoro wiemy, jak trudno było im w to uwierzyć? Czy zmieniłoby to ich początkowy strach w entuzjazm i radosne uwielbienie?
-Teoria skradzionego ciała. Pierwsza wersja zakłada, że to uczniowie wykradli ciało, gdy strażnicy zasnęli. Jak wytłumaczyć nagły przypływ odwagi ze stanu załamania i tchórzostwa uczniów w stawieniu czoła doborowemu oddziałowi rzymskiemu? Oddziałowi, który był dodatkowo zmotywowany karą śmierci w razie nie wypełnienia obowiązków. Druga wersja zakłada, że to władze żydowskie lub rzymskie przeniosły ciało Chrystusa. Gdyby władze były w posiadaniu ciała lub wiedziały, gdzie się ono znajduje, dlaczego, gdy uczniowie głosili w Jerozolimie zmartwychwstanie Jezusa, nie wyjaśniły, że ciało zostało celowo zabrane i nie wystawiliby je na widok publiczny? To pogrążyłoby ostatecznie rodzące się chrześcijaństwo.
-Profesor Greenleaf zauważył, że niemożliwe jest, aby Apostołowie „mogli wytrwać potwierdzając prawdę, którą głosili, gdyby Jezus rzeczywiście nie zmartwychwstał i gdyby oni nie znali tego faktu z taką pewnością, z jaką znali każdy inny”.

Prawdziwy Mesjasz
-„Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem:” (1Kor,3-4)
-Bóg zostawił nam w Starym Testamencie szczegóły, które wskazują jednego konkretnego człowieka w historii, który jest Mesjaszem. Jest nim Jezus Chrystus. W Nim spełniło się 300 proroctw. Już 48 z nich wskazuje na prawdopodobieństwo spełnienia się w jednym człowieku jako stosunek 1 do 1017. Tak więc nie ma mowy o pomyłce.
-Proroctwa te powstały co najmniej 400 lat przed Chrystusem. Nie było mowy o sfabrykowaniu tych proroctw, gdyż spisanie ich nastąpiło co najmniej 200 lat przed Chrystusem: Septuaginta: grecki przekład Hebrajskiego Starego Testamentu, powstała ok. 150-200 r. przed Chrystusem.
Przykładowe proroctwa:
-Pochodzące z 1012 roku przed Chr. przepowiada (Ps 22,17), że Jego ręce i stopy będą przebite (tzn. będzie ukrzyżowany). Opis ten powstał 800 lat przed wprowadzeniem przez Rzymian kary ukrzyżowania.
-Inne proroctwo mówi, że będzie On zrodzony z dziewicy (Iz 7,14)
-Kilka proroctw opisuje sytuację społeczną oraz, że Żydzi odrzucą Mesjasza: (Iz 8,14; 49,6; 50,6; 52; 53; 60,3; Ps 22,7–8; 118,22)
-Proroctwo dotyczące zwiastuna Mesjasza (Iz 40,3; Ml 3,1), głos na pustkowiu, tego, który przygotuje drogę Panu – Jana Chrzciciela.
-Mesjasz będzie zdradzony przez przyjaciela, za trzydzieści sztuk srebra i że będzie ono rzucone na podłogę w świątyni i wykorzystane do kupna pola garncarza. (Ps 41,10; Za 11,12–13; Jr 18,2–6; 19,11; 32,6–15; Mt 27,3–10).
-Miejsce narodzin Mesjasza – Betlejem (Mi 5,1)
-Pojawiają się zarzuty, że Jezus mógł specjalnie tak żyć, aby spełnić proroctwa Starego Testamentu. Jednak połowa z nich była całkiem poza Jego zasięgiem np. miejsce narodzin, czas przyjścia, sposób w jaki się narodził, zdrada Judasza i cena zdrady, sposób w jaki umarł, reakcja ludzi (wyszydzanie, opluwanie), rzucanie kośćmi do gry o Jego ubranie itp.
-Szersze zestawienie proroctw i ich wypełnienia znajduje się tutaj:

FILAR 2 - Logiczna spójność przekazu Jezusa.

Badania historyczne wykluczyły tezę o fikcyjności Jezusa jako postaci historycznej. Mimo to, wciąż trudno jest uwierzyć w to, że był On Bogiem. Czym wyróżnia się Jezus na tle innych przywódców religijnych? Co takiego w Nim jest, że tak bardzo polaryzuje społeczeństwo: jest kochany albo znienawidzony?
Są dwie takie rzeczy:
-Jezus jako jedyny z wielkich przywódców, proroków i nauczycieli religijnych uważał siebie za Boga.
-Jezus przedstawiał siebie jako jedyną drogę prowadzącą do Boga, jako jedyne źródło odpuszczenia grzechów, jako jedyny sposób osiągnięcia zbawienia.

Podstawowym źródłem wiedzy o Jezusie jest Nowy Testament:
Nowy Testament o Jezusie jako Bogu:
-„oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa” (Tt 2,13)
„Do Syna zaś: Tron Twój, Boże na wieki wieków, berło sprawiedliwości berłem królestwa Twego.” (Hbr 1,8)
-„Do nich należą praojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała, który jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen.” (Rz 9,5)
-„Wiemy także, że Syn Boży przyszedł i obdarzył nas zdolnością rozumu, abyśmy poznawali Prawdziwego. Jesteśmy w prawdziwym Bogu, w Synu Jego, Jezusie Chrystusie. On zaś jest prawdziwym Bogiem i Życiem wiecznym.” (1J 5,20)

Nowy Testament o cechach boskich Jezusa:
Jezus jako źródło życia:
-„Odpowiedział mu Jezus: "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.” (J 14,6)
Jezus wszechobecny:
-„Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20)
-„Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20)
Jezus wszystkowiedzący:
-„Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą". Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są, co nie wierzą, i kto miał Go wydać.” (J 6,64)
-„A kiedy przebywali razem w Galilei, Jezus rzekł do nich: "Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie". I bardzo się zasmucili.” (Mt 17,22-23)
Jezus wszechmocny:
-„On stanąwszy nad nią rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała i usługiwała im. O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: "Ty jesteś Syn Boży!" Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem.” (Łk 4,39-41)
-„Potem przystąpił, dotknął się mar - a ci, którzy je nieśli, stanęli - i rzekł: "Młodzieńcze, tobie mówię wstań!" Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce.” (Łk 7,14-15)
-„A On im rzekł: "Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?" Potem wstał, rozkazał wichrom i jezioru, i nastała głęboka cisza. A ludzie pytali zdumieni: "Kimże On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu posłuszne?"” (Mt 8,26-27)
Jezus Wieczny:
-„Wiemy także, że Syn Boży przyszedł i obdarzył nas zdolnością rozumu, abyśmy poznawali Prawdziwego. Jesteśmy w prawdziwym Bogu, w Synu Jego, Jezusie Chrystusie. On zaś jest prawdziwym Bogiem i Życiem wiecznym.” (1J 5,20)
Jezus odbierał od innych honory i cześć boską
-„Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: "Prawdziwie jesteś Synem Bożym".” (Mt 14,33)
-„Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał.” (J 5,22-23)
-„Skoro zaś znowu wprowadzi Pierworodnego na świat, powie:
Niech Mu oddają pokłon wszyscy aniołowie Boży!” (Hbr 1,6)
-„A kiedy wziął księgę, czworo Zwierząt i dwudziestu czterech Starców upadło przed Barankiem, każdy mając harfę i złote czasze pełne kadzideł, którymi są modlitwy świętych.” (Ap 5,8)
Jezus jako Bóg w oczach ludzi
-Większość uczniów Jezusa była pobożnymi Żydami, którzy wierzyli w jedynego prawdziwego Boga. Byli na wskroś monoteistyczni, a jednak uznali Go za wcielenie Boga.
-Św. Paweł, ze względu na swoje gruntowne rabiniczne wykształcenie, powinien być jeszcze mniej skłonny do przypisywania Jezusowi boskości, do oddawania czci człowiekowi z Nazaretu i nazywania Go Panem. Mimo to uznał Go za Boga: „Uważajcie na samych siebie i na całe stado, nad którym Duch Święty ustanowił was biskupami, abyście kierowali Kościołem Boga, który On nabył własną krwią.” (Dz 20,28)
-Gdy Chrystus zapytał Piotra kim, według niego, jest, ten wyznał: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego". (Mt 16,16). Jezus nie zdementował powyższego stwierdzenia, lecz uznał jego ważność i podał źródło: „Na to Jezus mu rzekł: "Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie.” (Mt 16,17)
-Marta, bliska znajoma Jezusa, zwróciła się do Niego: "Tak, Panie! Ja mocno wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat". (J 11.27)
-Natanael uważał, że nic dobrego nie może wyjść z Nazaretu, a jednak uznał, że Jezus jest Bogiem: "Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!" (J 1,49).
-Gdy kamienowano Szczepana, on "modlił się: "Panie Jezu, przyjmij ducha mego!"" (Dz 7,59)
-Szczególnym argumentem na Boskość Jezusa jest wyznanie św. Tomasza zwanego Niewiernym. Reprezentuje on te osoby, które nie są łatwowierne i muszą wszystko zobaczyć na własne oczy i dotknąć własnymi rękoma. Św. Tomasz powiedział: "Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę". (J 20,25). "Po ośmiu dniach Jezus powiedział mu: "Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!" Tomasz Mu odpowiedział: "Pan mój i Bóg mój!"." (J 20,27-28)
Jezus o sobie jako Bogu:
-W konfrontacji Jezusa z Żydami: "Jezus im odpowiedział: "Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam"." (J 5,17). Reakcja Żydów była bardzo ostra: "Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu." (J 5,18). Biorąc pod uwagę kontekst kulturowy możemy zrozumieć co tak wzburzyło Żydów. Były to słowa: „Ojciec mój” i „działa aż do tej chwili i Ja działam”. Żydzi nigdy nie stosowali wyrażenia „Ojcze mój”. Zestawienie działania Jezusa z działaniem Ojca stawiało Go na równi z Bogiem Ojcem. Tym samym sugerował swoje synostwo Boże.
-Jezus nie tylko twierdził, że jest równy Bogu, ale, że jest z Nim jedno: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30). Uczony A.T.Robertson, znawca greki, pisze, ze w języku greckim „jedno” ma rodzaj nijaki, a nie męski, i nie wskazuje jedności w osobie lub celu, lecz raczej jedność w „istocie lub naturze”. [Archibald Thomas Robertson, Word Pictures in the New Testament, Broadman Press, Nashville 1932, t. 5, s. 186.].
-Jezus zapewniał: "Gdybyście Mnie poznali, poznalibyście i Ojca mego". (J 8,19); „A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał.” (J 12,45); „Kto Mnie nienawidzi, ten i Ojca mego nienawidzi.” (J 15,23); „Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał.” (J 5,23)
Jezus korzysta z przywileju zarezerwowanego tylko Bogu tj. odpuszczenie grzechów.
-Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: "Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy". (Mk 2,5); „Do niej zaś rzekł: "Twoje grzechy są odpuszczone".” (Łk 7,48). Według żydowskiego Prawa tylko Bóg ma taką moc. Jezus na potwierdzenie rzeczywistego odpuszczenia grzechów, uzdrawia paralityka: "Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów - rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!". On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich." (Mk 2,9-12). Uzdrowienie jest tym bardziej wymowne w ówczesnym kontekście kulturowym, że grzechy człowieka utożsamiano z jego chorobami. Dodatkowo na uwagę zasługuje fakt, że można wybaczyć komuś wyrządzenie szkody osobistej, ale w żaden sposób nie można odpuścić grzechów popełnionych przeciw Bogu, chyba ze jest się Bogiem. To właśnie zrobił Jezus.
Jezus na swoim procesie oświadcza, że jest synem Bożym:
-„Najwyższy kapłan zapytał Go ponownie: "Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego?" Jezus odpowiedział: "Ja jestem. Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi".” (Mk 14,61-62). W wypowiedzi Jezusa zawarte są trzy stwierdzenia dotyczące Jego Boskości: 1. że jest Synem Błogosławionego (Boga), 2. że będzie siedział po prawicy Wszechmogącego, 3. że przyjdzie z obłokami niebieskimi.
-Nie ulega wątpliwości, że słowa Jezusa jednoznacznie określały Jego pogląd o własnej boskości. Tym bardziej, że został On jednoznacznie skazany przez Sanhedryn na śmierć za bluźnierstwo.

Kim był Jezus?
Powyższe stwierdzenia Jezusa dobitnie świadczą o boskości, jaką sobie przypisywał. Nie da się więc utrzymać twierdzenia, że był jedynie wielkim myślicielem i nauczycielem, lub człowiekiem o wysokich zasadach moralnych lub prorokiem. Pozostaje jedna z dwóch możliwości:
1.był Bogiem
2.nie był Bogiem
Przyjrzyjmy się najpierw drugiej możliwości: „nie był Bogiem”. Jeśli przyjmiemy tą ewentualność, otwierają się przed nami dwie kolejne możliwości: Jeśli nie był Bogiem, to
1.wiedział o tym (był kłamcą)
2.nie wiedział o tym (był szaleńcem)
Czy był kłamcą?
-Jeśli Jezus twierdząc, że jest Bogiem, wiedział, że Nim nie jest, wówczas kłamał i umyślnie oszukiwał swoich uczniów.
-Jeśli jednak był kłamcą, był także hipokrytą, ponieważ mówił innym, żeby za wszelką cenę zachowywali uczciwość, podczas gdy Jego życie i nauki były jednym wielkim kłamstwem.
-Jeśli kłamał, musiał być diabłem, skoro namawiał ludzi do powierzania Mu ich życia wiecznego.
-Wreszcie był też głupcem, ponieważ to właśnie Jego twierdzenie, że jest Bogiem, zaprowadziło Go na krzyż.
-Jak mógł być wielkim nauczycielem – moralistą i świadomie wprowadzać ludzi w błąd co do najważniejszego punktu swojej nauki – własnej tożsamości?
-Jeśli kłamał był wyrachowanym oszustem. To twierdzenie jednak trudno przyjąć za realne, gdyż kłóciłoby się z owocami jakie przyniosło Jego życie: Gdziekolwiek głoszone były słowa Jezusa, życie ludzi zmieniało się na dobre, narody
zmieniały się na lepsze, złodzieje stawali się uczciwi, alkoholicy zostawali wyleczeni, osoby przepełnione nienawiścią stawały się źródłami miłości, niesprawiedliwi zamieniali się w sprawiedliwych.
Czy był szaleńcem?
-Skoro niewyobrażalne jest, aby Jezus był oszustem, w takim razie może myślał tylko, że jest Bogiem i był w błędzie? W końcu można nie mieć racji i jednocześnie być przekonanym, że się ją ma.
-Ktoś przekonany o swojej boskości jest jak ktoś, kto dzisiaj twierdziłby, że jest Napoleonem. Byłby więc osobą obłąkaną, szaleńcem.
-U Jezusa nie obserwujemy nienormalnych i niezrównoważonych zachowań, które zwykle towarzyszą obłąkaniu. Gdyby był obłąkany, Jego równowaga i opanowanie byłyby zadziwiające.
-Czy taki umysł jaki miał Jezus: jasny, przenikliwy, mocny i spokojny, dałby się zwieźć iluzji w stosunku do własnej osoby i misji?
Czy był Bogiem?
-W świetle słów Jezusa dotyczących własnej boskości, nie da się utrzymać tezy, że był On tylko wielkim nauczycielem, prorokiem, przywódcą religijnym. W związku z tym, mógł być albo oszustem (wiedział, że nie jest Bogiem, a jednak tak o sobie mówił), albo szaleńcem (myślał, że jest Bogiem podczas gdy nim nie był), albo był Bogiem – Chrystusem Synem Bożym.
-Z tych trzech możliwości wykluczyliśmy dwie: „oszust” (wykluczająca się moralnie postawa w świetle doskonałości Jego nauki) oraz „szaleniec” (wykluczające się zachowanie w pełni zrównoważonej Osoby, o niezwykłej mądrości i spokoju z szaleństwem i oderwaniem od rzeczywistości jakie cechuje osoby niezrównoważone).
-Z logicznego rozumowania pozostaje opcja trzecia: był Bogiem.

W powyższym wpisie korzystałem z publikacji: „Jezus. Więcej niż cieśla” – Josh McDowell. (http://www.pliki.tolle.pl/wiecejnizciesla.pdf)