piątek, 22 lipca 2011

Dialog z kusicielem

W filmie "Misja" Rolanda Joffé (fragmenty: http://www.gloria.tv/?media=78238&connection=corporate ), Jezuici zostali zmuszeni do oddania założonych przez siebie misji wśród brazylijskich Indian Guarani. Przedstawiciel Kościoła naciskany przez króla Portugalii przedstawia sytuację Jezuitom: "Jeśli Jezuici przeciwstawią się Portugalczykom wówczas reguła jezuicka zostanie wydalona z Portugalii. A następnie Hiszpanii, Francji, Italii. Jeśli zależy nam, aby przetrwała, musimy te misje poświęcić." W innym momencie filmu przedstawiciel króla mówi do hierarchy: "Żeby mieć poparcie ze strony państwa należy szlachetnie przegrywać". Ten dialog wbrew pozorom ma bardzo głęboką symbolikę. Nie jest to bowiem jedynie dialog między siłami ziemskich potęg: władzy świeckiej i kościelnej. Jest to w istocie dialog z samym Szatanem. Od czasów samego Jezusa i pierwszych chrześcijan, istotą Kościoła był znak sprzeciwu a nie wchodzenie w układy i kompromisy."Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą." (Łk 2,34). Jezus pokazał nam jak postępować przeciwstawiając się Żydom a wręcz prowokując ich i obrażając: "W inny szabat wszedł do synagogi i nauczał. A był tam człowiek, który miał uschłą prawą rękę. Uczeni zaś w Piśmie i faryzeusze śledzili Go, czy w szabat uzdrawia, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go. On wszakże znał ich myśli i rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: "Podnieś się i stań na środku!" Podniósł się i stanął. Wtedy Jezus rzekł do nich: "Pytam was: Czy wolno w szabat dobrze czynić, czy wolno źle czynić; życie ocalić czy zniszczyć?" I spojrzawszy wkoło po wszystkich, rzekł do człowieka: "Wyciągnij rękę!" Uczynił to i jego ręka stała się znów zdrowa. Oni zaś wpadli w szał i naradzali się między sobą, co by uczynić Jezusowi." (Łk 6,6-11). Czyż postępując tak nie zastanawiał się, że zaszkodzi własnej misji? Dlaczego nie próbował się dogadać z Żydami aby zapewnić sobie poparcie i swobodę działania? Otóż dlatego, że miał poparcie samego Boga Ojca i wiedział, że walka nie toczy się na płaszczyźnie świata ale na płaszczyźnie serc ludzkich i ducha. Dlaczego męczennicy za wiarę są tak cenni w Kościele? Dlaczego ich krew jest niczym nowy zasiew chrześcijaństwa? Przecież ich już nie ma. Nie mogą działać fizycznie. Męczennicy, którzy są świadkami są najmocniejszą bronią w walce o ludzkie serca. Ponieważ prawdziwym zwycięstwem jest nawrócenie serc a nie wygrana w sądzie, nie posiadłości czy status. Kościół w Meksyku jest nielegalny a jak prężnie się rozwija. Utrata posiadłości Kościoła w Polsce zagrabionych przez komunistów nie przeszkodziła w wierze społeczeństwu. W Holandii średnio każdego tygodnia są zamykane dwa kościoły, a przecież prawnie Kościół mógłby się tam spokojnie rozwijać. Przecież nie ma realnych przeszkód. O co tu chodzi? O dialog i kompromis z Szatanem. Żadna cena nie jest warta wejścia w taki dialog i kompromis. Ktoś jednak może powiedzieć: Gdyby nie kompromis w sprawie ustawy o zakazie aborcji, to nadal mielibyśmy prawną zgodę na ten proceder. Albo: Po co sprzeciwiać się złemu prawu? Niech sobie będzie. Walczmy o sumienia ludzkie. Kluczowym słowem w powyższych dylematach jest "prawda". Kompromis aborcyjny nie jest dobrem tylko złem. Nie wchodzimy w dialog ze Złym dopóki mamy świadomość, że kompromis był wszystkim co realnie mogliśmy osiągnąć i dopóki chcemy walczyć o jego dalszą zmianę. Zmiana prawa natomiast nie jest po to żeby zastąpić walkę o sumienia, tylko po to, żeby zahamować realne zagrożenie życia nienarodzonych. A to już nie jest kwestią Kościoła, tylko naturalnego prawa do życia każdego człowieka. Pierwsi chrześcijanie woleli śmierć niż oddanie czci obcym bóstwom. Przecież mogli oddać im cześć a myśleć swoje i dalej być chrześcijanami. Otóż byłoby to zgorszenie dla reszty, przegrana w ich sercach i zagrożenie ich zbawienia. "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie!"(Łk 12,4-5). W filmie "Misja" Jezuici i Indianie przegrali walkę o misje, ale wygrali coś o wiele cenniejszego: własne dusze. Dla mnie kluczowym punktem filmu był moment, gdy ojciec Gabriel niosący Najświętszy Sakrament, zostaje zabity i upada razem z monstrancją. Po chwili podbiega Indianin i podnosi monstrancję z Panem Jezusem. Gdyby Jezuici zostawili swoje owce (Indian) i wyjechali, Indianie nie uwierzyliby w ich prawdziwe intencje i porzuciliby wiarę. Ostatni dialog w filmie: "Nie miałeś wyboru Eminencjo. Żyjemy w takim świecie, a ten świat taki jest. Nie, senior Honter, taki ten świat uczyniliśmy. Takim uczyniłem go ja". Każda nasza decyzja ma wpływ na ten świat. Nie pozwólmy aby ten świat miał wpływ na naszą decyzję. I ostatnie słowa w filmie wysłannika kościelnego: "Tak więc, wasza Świątobliwość, twoi księża nie żyją, ja zaś pozostałem przy życiu. Lecz tak naprawdę, to ja umarłem, a oni żyją, bowiem jak zawsze, duch zmarłych przetrwa w pamięci żyjących."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz