„Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem.” (1Kor 12,12-13)
Jedność zaczyna się w sercu, tam gdzie Duch Św. dotyka człowieka. Ta jedność przynosi pokój wewnętrzny, zgodę na wszystko, co Bóg przygotował dla człowieka. To co widzialne, jedność międzyludzka, chrześcijańska, rodzinna jest skutkiem tej jedności wewnętrznej.
„Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach.” (Mt 7,16-20)
Widzialne owoce są tylko skutkami stanu serca. Wszystko co człowiek czyni ma tam swoje źródło. Chociażby dzieło wydawało się dobre, to jeśli zostało zrodzone przez nieczystą intencję, nie ostoi się w oczach Bożych.
Poprzez chrzest człowiek otwiera się na łaskę Bożą. Bóg buduje na naturze i uszlachetnia ją swoją łaską. To dlatego ten, kto ma 5 talentów pomnaża je o kolejne 5, kto ma 2 talenty o kolejne 2. Ten który ma 1 talent, mógłby przynieść drugi wg uzdolnień swojej natury. Jednak nie otworzył się na łaskę, gdyż sam uznał, że nie jest ona w stanie mu pomóc. Ile ludzi marnuje okazje do czynienia dobra, ponieważ opiera się tylko na własnej ocenie swoich talentów i nie chce ryzykować porażki.
„Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk.” (Flp 1,21). Prawdziwe życie w Duchu Świętym to życie w jedności z Chrystusem. Jak kamień węgielny spaja całą budowlę, tak Jezus spaja jedność wspólnoty chrześcijańskiej sięgającej aż do głębi serca. Jeśli bowiem w sercu nie ma jedności, to jedność wspólnoty rozleci się jak domek z kart. Dla mnie umrzeć to zysk. Śmierć starego życia to otwarcie na jedność wspólnoty. Śmierć własnych planów, własnej wizji, własnych aspiracji, własnej pozycji, własnej dumy, a narodzenie jedności w Chrystusie. Wtedy już nic co ludzkie nie ma znaczenia. Jesteś wyśmiewany, poniżany, szykanowany ze względu na wiarę? Ciesz się, bo jesteś błogosławiony w oczach Bożych.
1. Czy jestem darem dla innych?
Czy żyję dla siebie czy dla Jezusa? Czy jest we mnie egocentryzm, czy też pozwalam na prowadzenie przez Opatrzność Bożą nawet gdy jest ona inna niż moje plany? Chrzest ognia własnego „ja” to reguła św. Franciszka z Asyżu: Czystości, ubóstwa i posłuszeństwa.
2. W jaki sposób pracuję na rzecz uświęcenia Kościoła?
Uświęcenie tak jak i jedność musi mieć swoje źródło w sercu. Jeśli zaczniesz od siebie, pociągniesz za sobą ludzi a ci jeszcze innych ludzi i zbudujecie żywy kościół. Jeśli zaczniesz nie od siebie ale od innych, staniesz się hipokrytą, krytykantem, sługą szatana, tym który osądza.
3. Jak rozwijam w sobie mentalność paschalną?
Mentalność paschalna to mentalność zwycięzcy. Jesteś zwycięzcą nad grzechem i szatanem mocą ofiary Jezusa.
„Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz?” (Rz 8, 35)
Cokolwiek uderza w nas, nie jest w stanie nam zagrozić dopóki jesteśmy w mocy Jezusa. Jedynie ciało może być poddane wyniszczeniu, ale to przyczynia się do naszej większej chwały w jedności i współcierpieniu z Panem naszym Jezusem Chrystusem.
(tekst inspirowany książką: Życie z Ducha Świętego jest lepsze - o. Bogdan Kocańda OFMConv - rozdział 4)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz