Nad rzekami Babilonu (Magdalena Kania, oryginał: Vox Eremi)
1.Nad brzegami rzek płynących w Babilońskiej ziemi [e C G D]
Siadłem w smutku pogrążony ze łzami gorzkimi
Przypomniałem święty Syjon kres mojej miłości
A na słodkie to wspomnienie wzmógł się płacz żałości
2. I złożyłem strój odświętny wziąłem szare suknie
Na gałęziach wierzb zielonych powiesiłem lutnię
Wytężyłem me nadzieje w Tobie położone
Dosięgła mnie miłość Twoja serce me zranione
3. Pragnąłem już skończyć życie tak mnie przeszywały
Owe groty w Boskim ogniu gdziem zaginął cały
Uwalniając gołębicę mdlejącą w zachwycie
Obumarłem cały w sobie w Tobie mając życie
4. O Syjonie gdybym patrzył na łozy zielone
Które szumią tu nad rzeką a nie w twoją stronę
Gdybym w tobie nie miał myśli serca i kochania
Niechaj uschnie ma prawica w tej ziemi wygnania
5. O niech będzie błogosławion Bóg mój ze Syjonu
Który słusznym gniewem karze córy Babilonu
A podnosi z nędzy małych i mnie płaczącego
Na złom, którym jest sam Chrystus kres życia mojego.
(Sł. św. Jan od Krzyża
Muz. Br. Marcin Karkut OSPPE)
Santa Teresa De Avilla (Robert Kasprzycki)
Jej smukłe palce naprężone krzykiem
pęk rudych włosów na łebku od gwoździa
jeszcze nie odszedł czarnych cieni oddział
czeka aż wreszcie oswoi się z ciszą
Jej czarne oczy odbijają niebo
trzy białe ptaki zatopione w bazalt
na kitach hełmów piór zmierzwionych sadza
za białym ptakiem chciałaby polecieć
Jej białe zęby usta słodkie wargi
płowieją cichną mamroczą modlitwy
pęk rudych rdestów dłoni uścisk słaby
jeszcze próbuje powstrzymać źdźbło trawy
Jej czarne oczy odbijają nicość
zimną i brudną błyszczą bladym spiżem
jakby już była za tamtą ostatnią granicą
gdzie z niebios lecą w dół płonące krzyże
Vivo sin vivir en mi
y de tal manera espero
que muero porque no muero
(Żyję, życia nie mając w sobie,
i tak wielką nadzieją wzbieram,
że umieram, bo nie umieram.
tłum. ostatniej zwrotki Stanisław Barańczak wiersza Św. Jana od Krzyża)
Jej smukłe palce naprężone krzykiem
pęk rudych włosów na łebku od gwoździa
jeszcze nie odszedł czarnych cieni oddział
czeka aż wreszcie oswoi się z ciszą
Jej czarne oczy odbijają niebo
trzy białe ptaki zatopione w bazalt
na kitach hełmów piór zmierzwionych sadza
za białym ptakiem chciałaby polecieć
Jej białe zęby usta słodkie wargi
płowieją cichną mamroczą modlitwy
pęk rudych rdestów dłoni uścisk słaby
jeszcze próbuje powstrzymać źdźbło trawy
Jej czarne oczy odbijają nicość
zimną i brudną błyszczą bladym spiżem
jakby już była za tamtą ostatnią granicą
gdzie z niebios lecą w dół płonące krzyże
Vivo sin vivir en mi
y de tal manera espero
que muero porque no muero
(Żyję, życia nie mając w sobie,
i tak wielką nadzieją wzbieram,
że umieram, bo nie umieram.
tłum. ostatniej zwrotki Stanisław Barańczak wiersza Św. Jana od Krzyża)