Struktura dla Ducha.
„Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz,
lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który
narodził się z Ducha.” (J 3, 8)
Struktura dla Ducha brzmi
jak pojemnik do łapania wiatru. Jednak z uwagi na człowieka i jego miejsce na
ziemi, Jezus założył widzialny Kościół, w którym jesteśmy żywymi kamieniami.
Fundamentalne pytania
najczęściej słyszane z ust młodych ludzi to: Wierzę w Boga. Po co mi
pośrednictwo Kościoła? Po co mi ksiądz do spowiedzi? Bóg przecież widzi moje
grzechy. Po co mi Msza św. skoro Bóg jest wszędzie? Mogę iść pomodlić się do
lasu. Po co mi jakieś struktury ziemskie? Przecież Bóg jest duchem.
Przytoczę pewną niedoskonałą
analogię:
Pewien człowiek zachorował
na groźną chorobę. Jego stan pogarszał się z dnia na dzień aż do zagrożenia
życia. W końcu nie wiedząc, co ma dalej robić poprosił swojego przyjaciela o
pomoc. Przyjaciel widząc jego stan od razu zadzwonił po pogotowie. Zanim jednak
pogotowie przyjechało, chorego odwiedził inny znajomy, który interesował się
medycyną naturalną, ziołolecznictwem i zdrowym odżywianiem. Namówił on chorego,
żeby zaczął się leczyć ziołami, gdyż natura, z której pochodzi również organizm
ludzki, sama wykształciła wszelkie środki potrzebne do wyzdrowienia. I oto
chory stanął przed dylematem: Jechać do szpitala, gdzie istnieje cała struktura
do ratowania życia i leczenia, które daje nam nauka czy iść do lasu z nadzieją,
że znajdzie odpowiednie zioło.
Przenieśmy teraz analogię na
życie duchowe człowieka:
Pewien człowiek Adam bardzo
zachorował. Jego choroba miała charakter duchowy tj. złamanie Bożego zakazu i
popadnięcie w grzech pierworodny. Co więcej choroba ta przenosiła się na jego
potomstwo, gdyż pociągnęła za sobą zranienie całej natury ludzkiej. Jemu, jego
żonie Ewie i wszelkiemu potomstwo groziła śmierć duchowa. I oto po wiekach
pojawia się lekarz doskonały – Jezus. Niestety lek na tą chorobę kosztował Go
życie. Jednak zanim umarł pozostawił nam całą strukturę zbawienia – Kościół. W
nim możemy zostać uratowani. Nie musimy chodzić po lasach i szukać Boga, gdyż w
kościele mamy materialnie istniejącego Boga – Jezusa w Najświętszym
Sakramencie. Nie musimy martwić się własnymi grzechami, gdyż możemy je powierzyć
kapłanowi, który w Imię Jezusa nam je odpuści. Kościół powstał nie dla Boga,
ale dla człowieka. Dla Boga nie ma nic nie możliwego, ale człowiek potrzebuje
struktury dla swojego zbawienia: Kościoła, chrztu i innych sakramentów oraz
wspólnoty w wierze dla wzrastania w duchu.
Znajomy chorego z naszej
analogii nie wziął pod uwagę, że oprócz natury i jej substancji leczniczych w
ziołach istnieje również nauka, która też pochodzi od natury i udoskonala to co
jest w naturze w jednym celu – ratowania życia i zdrowia. Tak samo Bóg, który
stworzył świat jest wszędzie i w lasach i w domach, ale też Bóg Jezus przyszedł
konkretnie w jedno miejsce i przychodzi nadal z konkretną propozycją zbawienia.
Szukanie Boga w lesie byłoby na podobnej zasadzie jak w sytuacji, gdy odwiedza
nas ukochana osoba, a my zamiast spędzić z nią czas, idziemy do lasu twierdząc,
że ukochana tam jest w naszych myślach lub w listach od niej, które nosimy ze
sobą i czytamy.
Wspólnoty wiary są
przestrzeniami wolności w ramach struktury Kościoła. Jednak przekroczenie
struktur hierarchii kościelnej nie jest żadną wolnością tylko zniewoleniem,
zaparciem się Jezusa, który powierzył misję Apostołom a następnie poprzez
sukcesję biskupom i kapłanom. Bardzo często wolność mylona jest z porzuceniem
wszelkich zasad ograniczeń i struktur. Człowiek nigdy nie będzie doskonale
wolny, gdyż ogranicza go właśnie fizyka. Nikt nie skoczy z dziesiątego piętra,
żeby poczuć się wolnym. Nikt też nie rezygnuje z ograniczeń np. miejsca w
przedziale w pociągu osobowym, żeby poczuć się wolnym i iść na pieszo 200
kilometrów. Nikt nie porzuca zasad w imię wolności jadąc autem i nie stosując
się do przepisów. Jego tzw. wolność a w rzeczywistości swawola może zakończyć
się wypadkiem i rzeczywiste pragnienie, którym było dotarcie w określone
miejsce pozostanie w sferze marzeń i prawdziwie ograniczyć rzeczywistą wolność.
Prawdziwą wolność można
doświadczyć w ramach pewnych struktur, które służą człowiekowi a nie
ograniczają. Drugą skrajnością jest zastąpienie przestrzeni wolności przerostem
formy nad treścią, a więc strukturami, które nie służą i nie ułatwiają
realizacji wolności tylko są sztuką dla sztuki lub co gorsza narzędziem w
czyimś ręku w celu ograniczenia wolności innych. We wspólnotach kościelnych
mogą to być narzucone wszystkim formy modlitwy, które ujednolicają całe
spotkanie modlitewne. Nie ma tu ani przestrzeni dla działania Ducha Świętego
ani dla własnej inicjatywy i pomysłów. Życie duchowe człowieka może rosnąć
tylko we wspólnocie, w której spotykają się ludzie wolni mający możliwość
ubogacenia innych swoim życiem. A gdy wszyscy są zredukowani do jednej wizji
prowadzenia grupy, to wszyscy zamiast ubogacać się ubożeją, bo ani nie mogą
rozwijać własnej duchowości ani poznawać duchowości innych osób ani też w końcu
otrzymywać darów Ducha Świętego.
Po powyższej refleksji można
zadać sobie trzy pytania:
1. Czy mój przewodnik
duchowy jest dla mnie rzeczywistym autorytetem?
Czy jest kimś komu mogę
zaufać? Tylko w zaufaniu można się poddać radom, które nie zawsze nam się mogą
podobać na różnych etapach naszego rozwoju duchowego. Przewodnik, który
świadczy swoim życiem, owocami jakie przynosi, może być takim autorytetem.
2. Czy formacja
chrześcijańska, w której uczestniczę prowadzi do rozwoju w Chrystusie czy też
zamyka mnie w ramach pewnych ustalonych wcześniej norm i zasad postępowania?
Czy twoja wspólnota rozwija
się? Czy wzrasta niekoniecznie ilościowo, ale przede wszystkim w rozwoju
duchowym? Są to subiektywne oceny, ale tu również po owocach można poznać. Taka
wspólnota będzie promieniowała życiem i miłością i będą do niej garnęli się inni.
Będziemy w niej czuć ducha wolności.
3. Jak rozumiem stwierdzenie
„chodzić w Duchu”?
Odpowiedź na to pytanie jest
indywidualną odpowiedzią każdej osoby. Do kogo przyjdzie Duch Święty, ten z pewnością
będzie znał odpowiedź.
(tekst inspirowany książką:
Życie z Ducha Świętego jest lepsze - o. Bogdan Kocańda OFMConv - rozdział 6)